DoRzeczy.pl: Pojawiły się napięcia w obozie rządowym. Lewica zaczyna forsować projekty światopoglądowe, jak związki partnerskie, albo takie jak zakaz hodowli zwierząt futerkowych, na co nie może przystać PSL. To spektakl na użytek wyborców, czy jednak tam rzeczywiście trzeszczy po wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Adam Andruszkiewicz: Absolutnie ta koalicja trzeszczy w posadach. Mamy posiedzenie Sejmu, pracujemy w kuluarach. Wszyscy mówią o tym, że Donald Tusk rozpoczął proces pożerania swoich przystawek – Hołowni i Lewicy. W mojej opinii ta koalicja może skończyć się wcześniej, niż wiele osób przewiduje. Widać, że albo koalicjanci postanowią rzucić rękawicę Tuskowi i powalczyć o swój byt polityczny, albo zostaną zjedzeni i taki czeka ich los.
Mimo że nie udało się wywalczyć mandatu, to osiągnął Pan bardzo dobry wynik w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Podobnie jak wielu kandydatów młodego pokolenia. To znak, że wyborcy PiS-u potrzebują zmiany pokoleniowej?
Absolutnie trzeba wzmacniać „młode skrzydło”, ale nie w opozycji do doświadczonych polityków. Zawsze byłem zdania, że musi być drużyna składająca się i z młodych i z doświadczonych polityków. Tu nie ma kolizji. Faktem jest, że zawsze młodzi oczekują od bardziej doświadczonych polityków, że dadzą im „politycznego powietrza”. Dobrze, żeby tak działo się na polskiej prawicy. To proces konieczny do tego, by osiągać sukcesy.
Wybory do Parlamentu Europejskiego spowodowały, że wyborcy prawicy zaczęli przeliczać, czy te wyniki dałyby większość Prawu i Sprawiedliwości i Konfederacji. Pan wywodzi się ze środowiska narodowego. Czy wyobraża Pan sobie w przyszłości taką współpracę?
Zobaczymy. Nie byłaby ona łatwa. Dotychczas ręka wyciągana ze strony Prawa i Sprawiedliwości była odrzucana. Nigdy twgo nie rozumiałem. Jako polityk wywodzący się z nurtu narodowego zawsze twierdziłem, że Prawo i Sprawiedliwość jest najbliższym partnerem. Mamy wspólne dążenia suwerennościowe, budowę silnej Polski. To cele, które powinny nas łączyć. Przedkładanie nad nie swoich interesów, będzie błędem. Ostrzegałem, że jeśli nie będzie porozumienia szeroko rozumianego obozu patriotycznego, to będziemy mieli rząd Tuska. Tak się w końcu stało.
Przed PiS-em wyzwanie wyboru kandydata na prezydenta. Jakie cechy powinien mieć przyszły kandydat na prezydenta?
Powinna to być osoba, która ma rozpoznawalność lub potencjał, by szybko ją zbudować. W tych wyborach głosuje się na konkretnego kandydata. To musi być osoba, która potrafi poruszać się zarówno na scenie krajowej, jak i międzynarodowej. Wyborcy prawicy oczekują tego, patrząc na prezydenta Dudę i premiera Morawieckiego, polityków, którzy łączą te cechy, sprawnie przemawiają. To również umiejętności bliskiego kontaktu z ludźmi.
Czytaj też:
Kaleta: Koalicjanci mają za zadanie tylko żyrować rząd TuskaCzytaj też:
Prof. Grosse: Kanclerz Niemiec wprost odrzucił przedterminowe wybory