Sześcioro pacjentów musi wziąć przykład z barona Münchausena, który sam siebie wyciągnął za włosy z bagna (razem z koniem). Pani psycholog ograniczyła się do przygotowania kopert z tematami do omówienia. Po zakończeniu każdego etapu trzeba zadąć w trąbkę.
Ot, klaustrofobiczna psychodrama dla zmylenia i oszukania nazwana komedią. Hiszpanie ośmieleni powodzeniem fabuł Paola Genovesego demaskujących hipokryzję millennialsów oprócz scenicznej wersji „Terapii dla par” popełnili także filmową. Rezultat nie jest zaskakujący. Męscy bohaterowie kompromitują się bez przerwy. Kłamią, a w najlepszym przypadku nie mówią całej prawdy. Dziewięćdziesiąt minut spędzonych w towarzystwie przyziemnych i oślizgłych narcyzów to zbyt wiele. Na szczęście ich kobiety są święte.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.