• Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Zmarnowana szansa

Dodano: 
Wołodymyr Zełenski i Donald Tusk
Wołodymyr Zełenski i Donald Tusk Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Dokument, który podpisali 8 lipca prezydent Wołodymyr Zełenski i premier Donald Tusk, ma jedną zasadniczą zaletę: posługuje się tak ogólnikowym językiem i zarazem ma taką formę prawną, że można uznać, iż ostatecznie do niczego nas nie zobowiązuje. Nie zmienia to tego, że pan premier, podpisując go, złamał konstytucję.

Zawarcie porozumienia zdarzyło się w szczególnym kontekście: trzy dni później przypadła 81. rocznica kulminacji wołyńskiej rzezi, a 14 lipca w Domostawie, w podkarpackiej gminie Jarocin, odsłonięto po wielu latach starań pomnik ofiar ukraińskiego ludobójstwa autorstwa nieżyjącego już Andrzeja Pityńskiego. Jeśli można było napisać rok czy półtora roku temu, że działania ówczesnych władz w sprawie Ukrainy są nie tylko nieroztropne, lecz także idą wprost wbrew odczuciom dużej części Polaków, to dzisiaj jest tak nadal – tyle że nawet bardziej. Pozostaje pytanie, na ile pan premier jest w swoich działaniach w tej sprawie samodzielny, a na ile spełnia oczekiwania ważniejszych liderów swojego kręgu politycznego.

Abdykacja polskich władz

Skoro pan prezydent Zełenski przyjechał do Polski tuż przed rocznicą krwawej niedzieli 1943 r., to można było oczekiwać, że przynajmniej na marginesie o tej okazji wspomni. Dlaczego jednak miałby poruszać bardzo dla Kijowa niewygodny temat, skoro nie zrobił tego żaden z przyjmujących go polskich polityków?

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także