Węgry i Słowacja poinformowały w zeszłym tygodniu, że przestały otrzymywać ropę naftową od kluczowego dostawcy, Łukoila. Stało się to po tym, jak Ukraina nałożyła w zeszłym miesiącu zakaz tranzytu surowców od rosyjskiego koncernu energetycznego przez swoje terytorium. Ropa jest dostarczana na Węgry i Słowację przez rurociąg Przyjaźń przechodzący przez terytorium Ukrainy. W związku z tą sytuacją Budapeszt i Bratysława zwróciły się do Kijowa z prośbą o konsultacje za pośrednictwem Komisji Europejskiej.
"Ukraina szantażuje Węgry i Słowację"
– Wygląda na to, że Ukraina szantażuje nasz kraj i Słowację wstrzymując dostawy ropy naftowej – powiedział w piątek podczas briefingu szef kancelarii premiera Węgier Gergely Gulyas. Według niego, powodem tego jest pokojowe stanowisko Budapesztu, "które jest także sprzeczne z porozumieniami unijnymi".
– Podczas gdy Ukraina to robi, importuje czterdzieści procent swojego zapotrzebowania na energię elektryczną z Węgier. Tymczasem Węgry udzielają pomocy uchodźcom z Ukrainy. Właśnie dlatego Węgry zwróciły się do Komisji Europejskiej o działanie w charakterze mediatora umownego – wyjaśnił Gulyas.
Szef kancelarii węgierskiego premiera podkreślił, że jeśli problemu tego nie uda się rozwiązać do września, mogą wystąpić problemy z dostawami na Węgrzech, co zaś może odbić się na cenach paliwa.
Kijów łamie zobowiązania międzynarodowe?
Obecny na piątkowej konferencji prasowej minister ds. europejskich Janos Boka podkreślał, że Ukraina ma międzynarodowe zobowiązanie umożliwienia przejścia przez jego kraj dostaw ropy. Jak tłumaczył, Węgry w swoich działaniach muszą zwracać uwagę, że Kijów łamie te zobowiązania, stawiając tym samym kilka państw UE w kłopotliwej sytuacji.
Czytaj też:
Słowacja grozi Ukrainie. "Wykorzystamy wszystkie możliwości"Czytaj też:
"Decyzja Ukrainy zagraża dwóm państwom UE". Węgry apelują do Komisji EuropejskiejCzytaj też:
Orban nie odpuszcza. "Europa zmieni zdanie"