• Tomasz Zbigniew ZapertAutor:Tomasz Zbigniew Zapert

Paryż 1924

Dodano: 
Igrzyska Olimpijskie Paryż 1924
Igrzyska Olimpijskie Paryż 1924 Źródło: Wikimedia Commons
Z Danielem Lisem, autorem reportaży i redaktorem rozmawia Tomasz Zbigniew Zapert.

Tomasz Zbigniew Zapert: Pomimo wojny toczonej w swych granicach Ukraina wystartuje w najbliższych igrzyskach olimpijskich. Polska przed 104 laty – w zbliżonych okolicznościach – zrezygnowała z udziału w imprezie…

Daniel Lis: W roku 1920 przygotowania do wysłania naszej ekipy na igrzyska w Antwerpii były bardzo zaawansowane. Jeszcze 5 lipca jedna z gazet informowała, że Polskiemu Komitetowi Igrzysk Olimpijskich w zgłaszaniu zawodników pomaga belgijska ambasada i kto z Polaków ma zapewniony start. Wkrótce potem rząd Władysława Grabskiego pożyczył od Komitetu przyznaną na wyjazd subwencję, a pieniądze przeznaczył na udział dyplomatów w konferencji w Spa. Wkrótce niedoszli olimpijczycy podążyli na front. Gdy 14 sierpnia trwała w Belgii ceremonia otwarcia sportowych zmagań pod Warszawą, toczyła się już najważniejsza bitwa wojny polsko-bolszewickiej. Z tego powodu ostatecznie debiutowaliśmy na olimpijskiej arenie dopiero cztery lata później – w Paryżu. Myśląc o tym dziś, trudno nie mieć skojarzeń z sytuacją Ukrainy. Trzeba jednak pamiętać, że Rosja rozpoczęła aneksję Krymu ponad dekadę temu – w Soczi rozgrywano jeszcze organizowane przez nią igrzyska paraolimpijskie. Dwa lata temu, podczas uroczystej inauguracji zimowych igrzysk w Pekinie, prezydent MKOl Thomas Bach drżącym głosem apelował do polityków – również Władimira Putina obecnego na trybunach – by dotrzymywali zobowiązań i „dali pokojowi szansę”. Rosyjska inwazja na Ukrainę zaczęła się cztery dni po zakończeniu tamtych zawodów.

Przygotowania polskiej reprezentacji do startu w Paryżu (w Chamonix zresztą także) natrafiały na wiele trudności.

PKIO nigdy nie odzyskał pożyczonych przez rząd Grabskiego niemal 50 tys. franków belgijskich. Nie wykorzystał też czterech lat na zbieranie nowych funduszy. Władze sportowe były angażowane do innych zadań, m.in. organizowały mecze piłkarskie na Śląsku przed plebiscytem w 1921 r., by pokazać młodym robotnikom, że nie tylko Niemcy odnoszą sukcesy sportowe. Wojciech Korfanty po wygranej Pogoni Lwów z zespołami Diana Kattowitz (5:0)i Beuthener SuSV (3:2) dziękował piłkarzom za „zyskanie 20 tys. nowych głosów dla wspólnej sprawy”. Zbiórki pieniężne nie przynosiły spodziewanych efektów. Postępował kryzys gospodarczy, rosła inflacja. W grudniu 1922 r.„Przegląd Sportowy” kosztował 560 marek polskich, rok później – 300 tys. marek, w połowie lutego 1924 r. – 1,3 mln. Działacze sportowi nie mieli doświadczenia, musieli improwizować. I byli skłóceni – centralni z lokalnymi, olimpijscy ze związkowymi – a także geograficznie; linie podziałów często przebiegały wzdłuż granic zaborów. W tamtym czasie Polacy przyglądali się sobie i zastanawiali, co jest cechą narodową, a co wpływem niewoli. To, że ostatecznie udało się zebrać kapitał na wyjazd do Paryża, wiceprezes PKOl Stanisław Polakiewicz podsumował zdaniem: „Widać, że w naszym charakterze narodowym to już leży: działać sprawnie pod obuchem ostateczności”.

Wywiad został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także