"Dzisiaj około godziny 18:45 w pobliżu miejscowości Nowa Łuka (woj. podlaskie) doszło do nieszczęśliwego wypadku. Podczas przekazywania broni w trakcie zmiany posterunku padły niekontrolowane strzały z broni służbowej, w wyniku których w nogę został postrzelony żołnierz 1. batalionu czołgów w Żurawicy (18. Dywizja Zmechanizowana)" – poinformowało we wtorek wieczorem Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Jak relacjonowano, na miejscu zdarzenia żołnierzowi udzielono pierwszej pomocy przedmedycznej. Wojskowy niezwłocznie został przetransportowany do szpitala w Białymstoku przy użyciu śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jego stan jest stabilny, brak zagrożenia życia. W zdarzeniu ucierpiał również drugi żołnierz z tej samej jednostki, który został ranny w palec dłoni. Po udzieleniu pierwszej pomocy, wojskowy ten został przetransportowany do szpitala w Hajnówce.
"Życiu obu żołnierzy nie zagraża niebezpieczeństwo. W zdarzeniu nie brały udziału osoby trzecie. Rodziny poszkodowanych zostały poinformowane o nieszczęśliwym wypadku i objęte opieką psychologiczną. Na miejscu zdarzenia czynności wyjaśniające prowadzi Żandarmeria Wojskowa" – mogliśmy przeczytać w komunikacie.
Zacięcie się broni było przyczyną wypadku
Żandarmeria Wojskowa prowadzi czynności pod nadzorem działu wojskowego Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ. Według nieoficjalnych informacji, które podało w środę Polsat News, podczas zmiany posterunku na granicy polsko-białoruskiej mogło dojść do zacięcia się broni. Kiedy żołnierze próbowali usunąć usterkę, wtedy pistolet wystrzelił.
Jak głosi Kodeks karny (art. 354), "żołnierz, który nieostrożnie obchodzi się z bronią wojskową, amunicją, materiałem wybuchowym lub innym środkiem walki albo ich nieostrożnie używa i przez to nieumyślnie powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia innej osoby, podlega karze aresztu wojskowego albo pozbawienia wolności do lat trzech".
Czytaj też:
Dwa rosyjskie drony wleciały do Polski? Premier nie wyklucza zmiany przepisów