– Podważane są wyroki, podważane są statusy sędziów, w tej chwili będą podważane wszystkie statusy prokuratorów. Możemy powiedzieć – w skrócie – że wymiar sprawiedliwości w Polsce przestał działać – stwierdził sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera. Skomentował w ten sposób sytuację wokół Prokuratury Krajowej.
O to, czy słowa te mogą oznaczać, że przed nami przyspieszone wybory, zapytana została szefowa KPRP Małgorzata Paprocka. – Nie wiem, co pan minister miał na myśli, proszę jego pytać. Wiem natomiast, że prezydent podkreśla, że Polska jest państwem demokratycznym, a sprawujący władzę złożyli ślubowania, że będą przestrzegać prawa i służyć obywatelom. Demokratyczne mechanizmy zadziałają przy kolejnych wyborach. Głęboko wierzę w to, że gdy wróci ład konstytucyjny w Polsce i gdy prokuratura będzie działać w sposób zgodny z prawem, to osoby, które dzisiaj łamią prawo, poniosą za to odpowiedzialność – wskazała w rozmowie z money.pl.
"Nie widzę woli"
Jednocześnie minister Paprocka zaprzecza, jakoby obecnie były szanse na przyspieszone wybory. – Nie widzę absolutnie np. woli samorozwiązania Sejmu. Zakładam, że nawiązują panowie do potencjalnych ruchów prezydenta związanych z ustawą budżetową, ale nie sądzę, by obecna większość nie dochowała 4-miesięcznego terminu od przedłożenia projektu ustawy budżetowej Sejmowi do przedstawienia jej prezydentowi do podpisu – mówi.
Pytana o "koncepcję o której mówi się w kręgach politycznych, że cały czas Trybunał Konstytucyjny nie orzekł w sprawie budżetu na 2024 rok. Prezydent skierował ustawę do TK z uwagi na brak obecności Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego w Sejmie. Zgodnie z tą koncepcją, jeśli TK orzeknie, że ustawę przyjęto w wadliwy sposób, da to pretekst prezydentowi do rozwiązania Sejmu", odparła, że "trudno powiedzieć, kiedy Trybunał Konstytucyjny tę sprawę rozpatrzy". – O ile wiem, nie ma wyznaczonego żadnego terminu dla tej sprawy. Choć z Pałacu Prezydenckiego płynie stała zachęta do trybunału do sprawnego rozpatrywania spraw. Natomiast to nie zmienia faktu, że konstytucja wiąże potencjalny ruch prezydenta z terminem przedstawienia mu ustawy budżetowej do podpisania. W momencie, w którym prezydent podpisał budżet na 2024 rok, przysługiwało tej ustawie domniemanie konstytucyjności – wyjaśniła Małgorzata Paprocka.
Czytaj też:
Bodnar: Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego prezydent tak bardzo się upieraCzytaj też:
Co zrobi Andrzej Duda? "Być może kogoś wskaże"