– Deklarowałem, że jestem gotowy, natomiast uważam, że polityka to jest gra zespołowa, więc trzeba się pogodzić, że kandydat będzie inny – powiedział europoseł PiS Patryk Jaki pytany w RMF FM, czy zamierza starać się o reprezentowanie Prawa i Sprawiedliwości w nadchodzących wyborach prezydenckich. Wskazał, że "często rozmawia z Jarosławem Kaczyńskim". – Ci, którzy nie potrafili wykazać się pokorą już leżą na cmentarzysku politycznym. Ja będę czekał – zapowiedział Jaki.
Eurodeputowany zaznaczył, że w PiS "wygrywa opcja wybrania kogoś nowego". – W tej chwili wygrywa opcja, ale nie wiem czy tak będzie ostatecznie, wybrania kogoś nowego, nie spośród tych nazwisk, ale kogoś, kto jeszcze nie rządził. Wydaje mi się, że taki jest kierunek, ale analizy jeszcze trwają – mówił Jaki, pytany o polityków takich jak Mariusz Błaszczak oraz Tobiasz Bocheński.
Jaki: Mam inny pogląd
Podkreślił, że "wszystko wskazuje", że decyzję PiS w tej kwestii poznamy 11 listopada. Jednocześnie zastrzegł, że w w kestii przyszłego kandydata na prezydenta "ma trochę inny pogląd niż był przedstawiany przez część kierownictwa w mediach". – Nie wszyscy się ze mną zgadzają, że to nie powinien być ktoś zbliżony do środka, a w ogóle – trochę tamtej strony – mówił europoseł.
– Uważam, że to raczej powinna być osoba, która wykorzysta kampanię wyborczą, kiedy dużo więcej ludzi interesuje się polityką, i będzie w stanie odczarować nasze idee, pokazać, że nam doklejono gębę, będzie potrafiła o te idee walczyć. To musi być ktoś, kto potrafi argumentować, potrafi się bić, wykorzysta debaty, które będą oglądały miliony ludzi, i zmieni to – wyjaśniał były wiceminiset.
Stwierdził, że "co by nie mówić o Andrzeju Dudzie, potrafił to zrobić". – Jeśli mam do wybory osobę, która jest stosunkowo świeża, ale nie potrafi wykorzystać kampanii, by przekonać do swoich racji, a z drugiej strony – mając osobę, która potrafi to robić, ale jest doświadczona rządzeniem – ja wybrałbym tę drugą osobę – stwierdził.
Czytaj też:
Tajemnicze słowa Sikorskiego. Chodzi o kandydata KO na prezydentaCzytaj też:
"Pierwszy po Bogu". Czarnek wchodzi do gry w PiS