W ostatnich dniach media informowały, że mimo dwóch miesięcy jakie minęły od powodzi, wielu poszkodowanych wciąż nie otrzymało obiecanej przez rządzących pomocy. Chodzi przede wszystkim o zasiłki w wysokości 100 i 200 tys. złotych przeznaczone na remont i odbudowę domów i budynków gospodarczych zniszczonych w wyniku kataklizmu. Taka sytuacja miała miejsce w Kłodzku. Jak jednak ujawnił portal niezalezna.pl, również mieszkańcy Bystrzycy Kłodzkiej i Ząbkowic Śląskich nie otrzymali jeszcze wystarczającej pomocy.
Brak wsparcia rządu
Samorządowcy, którzy rozmawiali z dziennikarzami portalu wskazują, że w pierwszych tygodniach po powodzi zostali pozostawieni sami sobie. Ogromnym problemem był brak rzeczoznawców, którzy oszacowaliby starty po kataklizmie. Lokalne władze musiały ściągać ich z całej Polski, przy całkowitym braku pomocy ze strony rządu.
– Musieliśmy sobie radzić zupełnie sami. Ściągać na własną rękę osoby z odpowiednimi uprawnieniami z całej Polski. Nikt nam nie pomagał w tym zakresie, na pewno nie rząd – mówią rozmówcy portalu. Z tego powodu pierwsze wnioski o wypłatę pomocy mogły zostać złożone dopiero na początku listopada.
Jak informuje portal, pierwsze pieniądze dla wspominanych trzech gmin wpłynęły dopiero wczoraj.
– Dopiero od tego tygodnia, po otrzymaniu środków z rezerwy od wojewodów, nasze Ośrodki Pomocy Społecznej mogą zacząć wypłacać pieniądze poszkodowanym – przekazali samorządowcy.
Problemem była także wypłata zasiłków doraźnych, w wysokości 8 i 10 tys. złotych.
– W czasie, gdy wydawaliśmy decyzje o przyznawaniu tych środków mieliśmy kilka odmiennych interpretacji zarządzenia ze strony MSWiA. Zmieniały się tak podstawowe kryteria, jak kto jest powodzianinem lub co to jest powódź. Powiedziano nam: nie bójcie się, wypłacajcie, mimo to. Boimy się kontroli i oskarżeń. Dlatego jesteśmy ostrożni – mówią samorządowcy.
Czytaj też:
"Liczby nie kłamią". Błaszczak: To jest dorobek TuskaCzytaj też:
Brak pomocy dla powodzian. Nagły zwrot po alarmie mediów