Publicyści "Do Rzeczy" Tomasz Cukiernik i Łukasz Warzecha przypomnieli, jakie są elementy i prawdopodobne skutki unijnego Zielonego Ładu dla Polski.
Punktem wyjścia do rozmowy była książka "Sabotaż klimatyczny. Jak transformacja energetyczna rujnuje nasze życie" Tomasza Cukiernika.
Zielony Ład
Autor publikacji przypomniał, że Zielony Ład Unii Europejskiej to seria regulacji prawnych już wdrożonych lub przygotowywanych do zdrożenia. Ich finalnym celem jest tzw. neutralność klimatyczna Europy do 2050 roku. Jest to bardzo daleko idące ingerencja polityków i urzędników w gospodarki państw członkowskich.
Na Zielony Ład składają się m.in.: tzw. transformacja energetyczna, dyrektywa budynkowa EPBD, tzw. zrównoważony transport (narzucenie pojazdów elektrycznych i zakazanie spalinowych), tzw. zrównoważone rolnictwo czy tzw. przywrócenie bioróżnorodności.
"Walka o klimat" to pretekst
Rozmówcy pochylili się nad zasadniczym zagadnieniem – kto i po co to robi? Warzecha zaznaczył, że pyta o rzeczywiste powody nie o oficjalnie podawaną ludziom motywację, którą wyraził przykładowo Rafał Trzaskowski na Campus Polska 2023 r. twierdząc, że "jeżeli ktoś nie rozumie tego, że Ziemia się pali, to go to kompletnie dyskwalifikuje do tego, żeby był politykiem".
Cukiernik potwierdził, że propaganda o "walce o klimat" stanowi jedynie pretekst i ma na celu przekonanie społeczeństw, żeby zgodziły się na zbiednienie i doprowadzenie znacznej części ludzi do ubóstwa. Jak tłumaczył, władze państw Europy zachodniej chcą być niezależne od paliw kopalnych, ponieważ ich nie mają, ale akurat Polska dysponuje węglem i nie powinna się tego atutu pozbywać.
– Kraje naszej części Europy mają niewielki wpływ na kształt Zielonego Ładu, decydują o nim kraje poważne i chodzi tu o ich interes. Ta rewolucja energetyczna – to nie jest żadna transformacja – ma spowodować, że węgla, gazu, ropy naftowej nie będzie się importowało prawie wcale. Wszystko ma być na energię elektryczną, która ma pochodzić z odnawialnych źródeł energii – powiedział Cukiernik.
Ponadto UE chce wymusić na firmach, żeby zajęły się technologiami związanymi z tzw. odnawialnymi źródłami energii, tłumaczył, zauważając, że już na tym etapie wiadomo, że to się nie udaje. Np. panele fotowoltaiczne miałby być wytwarzane w Europie, a w zdecydowanej większości są sprowadzane z Chin. To samo dotyczy samochodów elektrycznych.
Eurokraci są tylko kukiełkami
Kto zatem stoi za Zielonym Ładem? Cukiernik powiedział, że pisał o tym w swojej poprzedniej książce "Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa". Otóż wyjaśnienie w jego ocenie sprowadza się do odpowiedzi na pytanie – kto rządzi Unią Europejską.
– Oficjalnie eurokraci rządzą UE, ale tak naprawdę oni są tylko kukiełkami. Tylko naiwni wierzą w to, żeby oni rządzą naprawdę. Mamy w UE lobbystów, którzy wykonują swoje zadania […] niektórym się udaje, niektórym nie, ale cały czas coś tam robią. To jest co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, jak nie kilkaset tysięcy. Pytanie zasadnicze jest jednak, kto stoi za tymi lobbystami – podkreślił.
Cukiernik: UE rządzą cztery siły
– W poprzedniej książce wymieniam cztery siły, które moim zdaniem rządzą Unią Europejską – powiedział Cukiernik. Są to: koncerny międzynarodowe, finansjera międzynarodowa, służby specjalne poważnych krajów członkowskich oraz służby specjalne niektórych państw spoza UE.
Rzecz polega na tym, kto za pomocą lobbystów jest w stanie przeforsować jak najwięcej swoich interesów, zaznaczył.
twitterCzytaj też:
Można zablokować Zielony Ład. Rozmowa z Grzegorzem Chocianem