W sobotę w Siedlcach (woj. mazowieckie) pijany 57-latek zaatakował nożem ratownika medycznego, gdy ten udzielał mu pomocy. 62-letni ratownik zmarł w szpitalu. Drugi ratownik został ranny w nadgarstek.
Napastnik, który był pod wpływem alkoholu, został zatrzymany przez policję. Mężczyzna przebywa obecnie w szpitalu, gdzie pilnują go funkcjonariusze. Ma zostać przesłuchany w niedzielę, gdy wytrzeźwieje.
Ratownik medyczny dźgnięty nożem. Dramat w Siedlcach
– Jestem kompletnie załamany tym, co się dzisiaj wydarzyło. Oczekuję, że zostaną podjęte drastyczne kroki wobec sprawców tego typu zdarzeń. Tego oczekuję od państwa – powiedział w rozmowie z PAP prof. Robert Gałązkowski, były szef Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Podkreślił, że do tej pory zdarzały się ataki na ratowników czy na karetki, natomiast w sobotę "została przekroczona granica". – W Polsce wydarzyło się coś, na co nie ma absolutnej akceptacji – oświadczył, dodając, że społeczeństwo i państwo powinny powiedzieć stanowcze "nie".
Były szef LPR postawił pytanie, jak teraz będą zachowywać się ratownicy podczas interwencji, bojąc się o własne życie. Zaznaczył, że należy "bezwzględnie karać ludzi, którzy w ten sposób się zachowują".
Czytaj też:
Leszczyna o dramacie w Siedlcach: Ta zbrodnia musi być dla nas dzwonkiem alarmowym
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
