"Wszyscy wiedzieli, że dojdzie do tragedii". Wstrząsające relacje po ataku nożownika

"Wszyscy wiedzieli, że dojdzie do tragedii". Wstrząsające relacje po ataku nożownika

Dodano: 
Atak nożownika w Chorzowie
Atak nożownika w Chorzowie Źródło: X / @PolicjaSlaska
W Chorzowie doszło do brutalnego ataku nożownika, w wyniku którego zginął mężczyzna. Jak się okazuje, sprawca był znany lokalnej społeczności.

Do tragedii doszło w piątek po godz. 14:00 w Chorzowie na ulicy Siemianowickiej, niedaleko ronda, nazywanego "Krajcokiem". 47-letni Dariusz J. zaatakował przypadkowego przechodnia, zadając mu kilka ciosów nożem. Mimo podjętej reanimacji, mężczyzna zmarł. Jak podał dziennik "Fakt", powołując się na świadków, ofiara to prawdopodobnie obywatel Ukrainy, od dawna mieszkający w Chorzowie.

Sprawca został ujęty przez świadków zdarzenia, a następnie trafił w ręce policji. Badanie wykazało, że napastnik miał w organizmie około dwóch promili alkoholu – poinformowała rozgłośnia RMF FM. Na miejscu zbrodni pracowali prokurator oraz policjanci, którzy zabezpieczyli narzędzie zbrodni i przesłuchali świadków. Funkcjonariusze analizują również nagrania z miejskiego monitoringu, aby ustalić dokładny przebieg wydarzeń. Motywy działania sprawcy pozostają nieznane.

Nowe informacje o sprawcy. "To był chory człowiek"

Jak dowiedział się "Fakt", Dariusz J. był znany lokalnej społeczności. Według relacji mieszkańców, często mówił sam do siebie i zaczepiał przechodniów. – Ten dramat prędzej czy później musiał się wydarzyć. Wszyscy wiedzieli, kim jest Dariusz J. Od lat wystawał na "Krajcoku", prosił ludzi o piwo i papierosy. Jak nie chcieli dawać, to groził – powiedziała jedna z rozmówczyń "Faktu".

Inni dodają: – Szalony taki, do siebie często gadał, strach było koło niego przejść. To był chory człowiek. Wszyscy wiedzieli, że kiedyś dojdzie do tragedii. W więzieniu już siedział, za rozbój, ale znów go wypuścili. (...) Ponoć własna matka nawet nie chciała mieć z nim kontaktu. Od lat w pustostanie nieopodal mieszkał. Kilka lat temu ponoć z nożem po mieście biegał. Każdy jak go widział, to przechodził na drugą stronę, by go omijać.

– Dwa lata temu zgłaszałam to w opiece społecznej, ale nic nie zrobili. Służby miały to w nosie – stwierdziła jedna z mieszkanek. Dlaczego Dariusz J. zaatakował przechodnia? – Pokłócili się. Ten Ukrainiec go ponoć zaczepiał. Ale czy to prawda? – zastanawiają się rozmówcy "Faktu".

Z relacji świadków wynika także, że napastnik miał wejść do sklepu, ukraść nóż i tym narzędziem zaatakować Ukraińca.

Czytaj też:
Taksówkarz został zaatakowany nożem. To cudzoziemiec


Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: Fakt / RMF FM
Czytaj także