Lidia Lemaniak, DoRzeczy.pl: Prezydent Karol Nawrocki zawetował tzw. ustawę wiatrakową, w której znajdowała się wrzutka dotycząca zamrożenia cen energii na czwarty kwartał tego roku dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh netto. Odbiera Pan tę ustawę, jako swego rodzaju pułapkę na prezydenta, zastawioną przez koalicję rządową?
Karol Rabenda: Oczywiście, że była to pułapka. Nazwałbym to nawet legislacyjnym cwaniactwem. Naprawdę, trzeba mieć mało wyobraźni, żeby nie przewidzieć, że prezydent i jego kancelaria nie dadzą się na to złapać. Jeśli chodzi o mrożenie cen, to przypomnę, że od samego początku zarówno pan prezydent w kampanii wyborczej, jak i Prawo i Sprawiedliwość, mówili, że zamrożenie powinno objąć cały rok, bo wcześniej tak było to praktykowane.
Więc skąd wziął się pomysł wśród rządu, żeby tym razem zamrozić ceny energii tylko do września?
Uważam, iż ten pomysł powstał tylko dlatego, że Donald Tusk wierzył w wygraną Rafała Trzaskowskiego i że już po jego wygranej, społeczeństwu nie trzeba będzie pomagać i będzie można robić, co się chce. Na szczęście wygrał pan prezydent Karol Nawrocki i ochrona przed wysokimi cenami energii będzie kontynuowana. Nie wyobrażam sobie, żeby projekt prezydenta nie zyskał poparcia w parlamencie, bo on jest dość prosty i dokładnie taki sam, jak w tzw. ustawie wiatrakowej. Polacy mogą się czuć bezpiecznie, chyba że Donald Tusk obrazi się na Polaków za to, że wybierali inaczej, niż sobie tego życzył i będzie próbował to rozwiązanie jakoś blokować.
Prezydent Karol Nawrocki mówił, jego projekt jest "literalnie wyjęty" z tzw. ustawy wiatrakowej, ale jednak nie możemy wykluczyć tego, że większość rządowa go w Sejmie nie przegłosuje. Jeżeli tak się stanie, to o czym to będzie świadczyć?
Przede wszystkim będzie to świadczyć o ich małostkowości. Zapewne Platforma Obywatelska będzie robić to, co Donald Tusk rozkaże, ale trudno sobie wyobrazić, żeby koalicjanci takiemu szantażowi też ulegali. Przecież chodzi o sprawę, która dotyczy wszystkich obywateli, zarówno tych, którzy głosowali na pana prezydenta Nawrockiego, jak i tych, którzy na niego nie głosowali. Wszyscy mamy świadomość, że przy wysokich cenach jest jakieś minimum, które trzeba zrobić dla obywateli. Było to wcześniej praktykowane za rządów Zjednoczonej Prawicy, a teraz obowiązuje do końca września.
Wśród koalicji rządowej panuje narracja, że prezydent Karol Nawrocki "zawetował tani prąd dla Polaków". Jak Pan odpowie na takie zarzuty?
To tania propaganda na poziomie wyborów szefa młodzieżówki PSL. Wszyscy wiedzą, jaka jest sytuacja. Po pierwsze – nie ma co łączyć tych dwóch spraw. Po drugie – jeśli mamy to rozpatrywać merytorycznie, to cały mit tego, że energia odnawialna w całości – we wszystkich kontekstach i biorąc pod uwagę wszystkie inwestycje, które trzeba popełnić, żeby mogła funkcjonować sprawnie – "to jest klucz do taniej energii" jest nieprawdziwy, jak to mit. Oczywiście, jest to jakiś element systemu i warto, żebyśmy w tych technologiach uczestniczyli, ale to nie jest rozwiązanie wszystkich problemów. Musimy pamiętać, że przez to, że mamy niestabilne źródła energii odnawialnej, musimy mieć w zasadzie drugi system, który funkcjonuje kiedy nie wieje lub nie świeci, a on się opiera na źródłach konwencjonalnych. To one zapewniają nam prąd w mieszkaniach i stabilność gospodarki. Jeśli nie będziemy mieli stabilnego systemu elektroenergetycznego, to polska gospodarka nie będzie się mogła rozwijać i niestety Polacy będą – w dłuższej perspektywie – po prostu biedniejsi.
Nie obawiacie się tego, że jeżeli od 1 października ceny energii jednak wzrosną, to uderzy to w prezydenta Karola Nawrockiego i Polacy będą za droższy prąd obwiniać właśnie jego?
Nie wydaje mi się, aby to było politycznie wykonalne, żeby ktoś zablokował projekt pana prezydenta. To byłoby polityczne samobójstwo dla polityków koalicji rządzącej, a zwłaszcza dla koalicjantów Platformy Obywatelskiej. Poza tym trzeba też jasno powiedzieć, że dyskutujemy o przedłużeniu zamrożenia cen energii tylko na trzy miesiące. Powinniśmy dyskutować o tym, co będzie dalej, co się stanie w przyszłym roku i czy to zamrożenie powinno być kontynuowane lub co powinniśmy robić, żeby ceny energii w Polsce spadały. Pan prezydent Karol Nawrocki w zaprezentuje rozwiązania, które wpłyną na to, żeby na trwale energia w Polsce była tańsza.
Prezydent Karol Nawrocki, jeszcze jako kandydat, w kampanii wyborczej obiecywał, że Polacy będą płacić o 33 proc. tańsze rachunki za prąd. Jak rozumiem z Pana słów, to ta obietnica jest cały czas aktualna?
Wszystkie zobowiązania pana prezydenta są aktualne i taki pakiet rozwiązań będzie przedstawiony. Muszę jednak jasno powiedzieć, że przy złej woli rządzących i większości parlamentarnej – tej, czy innej – te rozwiązania nie wejdą w życie, bo muszą być wprowadzane przy zgodzie parlamentarnej. Zapewniam, że pan prezydent przedstawi odpowiednie rozwiązania. Jeśli mamy w Polsce parlamentarzystów, którzy kierują się interesem obywateli, to powinno to uzyskać poparcie.
Jak prezydent ma zamiar doprowadzić do obniżenia cen rachunków za prąd o 1/3? Co znajdzie się w rozwiązaniach proponowanych przez Karola Nawrockiego?
To będzie prezentował pan prezydent. Z racji pełnionych obowiązków jestem w tym procesie, ale kiedy i jak to będzie komunikowane, to jest decyzja pana prezydenta.
W czwartek, już po wecie tzw. ustawy wiatrakowej, rozmawiał Pan z przedstawicielami branży biogazowej. Jakie główne wnioski płyną po tym spotkaniu?
Było to bardzo dobre spotkanie. W ustawie, która głównie dotyczyła wiatraków, była również mowa o biogazowniach, również w formie wrzutki. Uważam, że w tym przypadku powinniśmy rozmawiać o osobnej ustawie, ale też o rozwiązaniach, które ułatwiają inwestowanie w energię odnawialną, ale stabilną, czyli rozwiązania biogazowe czy biometanowe. Niestety, wyszło trochę tak, że te rozwiązania padły ofiarą cwaniactwa legislacyjnego rządu, a w opinii pana prezydenta są godne poparcia. Absolutnie to nie jest tak, że pan prezydent jest przeciwko energii odnawialnej. Problem polega na stabilności systemu. Rozwiązania, które proponowała minister klimatu i środowiska Paulina Henning-Kloska, destabilizują jeszcze bardziej system. Nie tylko wpływają one niekorzystnie na jego bezpieczeństwo, ale też zwiększają koszty. Biogazownie, mimo że to niewielki udział w miksie, to jest ta energia odnawialna, która stabilizuje system. Spotkanie zorganizowaliśmy po to, żeby przedyskutować z branżą rozwiązania, które będą ją wspierały, i albo będą składane osobno w innej formie, albo będzie to inicjatywa prezydenta. Pan prezydent zadeklarował, że jeśli takie rozwiązania ustawowe znajdą się na biurku, to mogą liczyć na jego podpis. Jeśli nie, to on sam przedstawi projekt.
Czytaj też:
"Element wojny, walki politycznej". Mocny głos z Pałacu PrezydenckiegoCzytaj też:
Zamiast wiatraków biogazownie? Prezydent rozpoczął konsultacje
