W nocy z soboty na niedzielę siły Federacji Rosyjskiej przeprowadziły zmasowany atak. Wołodymyr Zełenski poinformował, że w nocnym ostrzale zginęły cztery osoby, a 44 inne zostały ranne. Sytuację komentują europejscy liderzy.
Prezydent Francji Emmanuel Macron stwierdził, że Moskwa "coraz głębiej pogrąża się w logice wojny i terroru". Podkreślił również, że Paryż trwa przy Ukrainie i będzie kontynuował wysiłki, by "zapewnić sprawiedliwy i trwały pokój".
Brytyjski premier Kei Starmar przekazał, że jest "przerażony ostatnim brutalnym atakiem na Kijów i całą Ukrainę". "Te tchórzliwe ataki pokazują, że Putin wierzy, że może działać bezkarnie. Nie traktuje pokoju poważnie" – dodał.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapewniał, że Unia nie przestanie wspierać Ukrainy. "Kreml po raz kolejny kpi z dyplomacji, depcze prawo międzynarodowe i zabija bez powodu" – przekazała. Wiceprzewodnicząca KE Kaja Kallas podkreśla kolei, że dzisiejszy atak "wpisuje się wyraźnie w schemat eskalacji".
Szef Rady Europejskiej Antonio Costa podkreślił, że "mówienie o pokoju przy jednoczesnym nasilaniu bombardowań i ataków na budynki rządowe i domy, to putinowska wersja »pokoju«". "Rosja rozpoczęła tę wojnę i Rosja postanawia ją kontynuować. Musimy utrzymać obrany kurs: wzmocnić obronę Ukrainy i zwiększyć presję na Rosję poprzez dodatkowe sankcje, w ścisłej współpracy z naszymi sojusznikami i partnerami" – napisał szef Rady.
"Rosyjski atak na kijowskie budynki rządowe po raz kolejny pokazuje, że dalsze zwlekanie z ostrą reakcją przeciwko Putinowi i próby jego ułagodzenia nie mają sensu. USA i Europa muszą wspólnie zmusić Rosję do natychmiastowego zawieszenia broni. Mamy wszelkie niezbędne instrumenty" – napisał Donald Tusk we wpisie zamieszczonym na platformie X.
"Przesłanie jest jasne: Kreml chce wojny, a nie pokoju. Naszą odpowiedzą musi być zwiększenie broni dla Ukrainy i większa presja na Rosję" – napisał z kolei prezydent Łotwy Edgars Rinkēvičs.
Największy nocny atak na Ukrainę od początku wojny
W stronę Ukrainy wystrzelono łącznie 805 dronów i 13 pocisków. To największa liczba dronów, jaką Rosjanie wystrzelili jednej nocy od początku pełnoskalowej wojny. Celem uderzenia były m.in. Kijów, Kremeńczuk, Krzywy Róg i Odessa.
Pojawiły się też doniesienia, że do pożaru miało dojść również na dachu budynku administracyjnego w dzielnicy Peczerskiej. Świadkowe, na których powoływała się agencja Reutera twierdzili, że widzieli gęsty dym nad głównym gmachem ukraińskiego rządu.
Informacje te potwierdziła premier Ukrainy Julia Swyrydenko.
"Po raz pierwszy budynek ukraińskiego rządu doznał bezpośredniego uszczerbku – jego dach i wyższe piętra zostały uszkodzone w ataku wroga. Strażacy gaszą pożar i dziękuję im za odwagę i poświęcenie" – napisała na platformie X. Szefowa ukraińskiego rządu dodała, że to co zostało zniszczone zostanie odbudowane. "Ale straconych istnień nie da się przywrócić. Rosja nadal terroryzuje i morduje naszych ludzi każdego dnia" – podkreśliła.
Przypomnijmy, że w związku z nocnym atakiem Rosji na Ukrainę, poderwano polskie i sojusznicze myśliwce, o czym poinformowało w komunikacie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. "W celu zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił wszystkie niezbędne procedury. W naszej przestrzeni operują polskie i sojusznicze statki powietrzne, a naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan najwyższej gotowości" – podało wojsko na platformie X.
Czytaj też:
Tusk: USA i Europa muszą zmusić Rosję do zawieszenia broniCzytaj też:
Nocny komunikat wojska. "Stan najwyższej gotowości"
