Nie mam jeszcze do tego przekonania, kombinuję na bieżąco i proszę, żeby wyrazili państwo opinie. Stop. No bo tak: na dom we Wyrykach ponad tydzień temu coś spadło i wszyscy byli przekonani, że zniszczył ten dom ruski dron. Stop. Nawet ten nieszczęsny Bosacki wice-Sikorski poleciał do ONZ i pokazywał, jak nam Rosjanie zniszczyli dom. Stop. Dziennikarze ustalili jednak, że to nie rosyjski dron, tylko polska rakieta z F-16, która dron miała zniszczyć, ale się zepsuła i trafiła w dom. Stop. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz w czasie konferencji lawirował przez kwadrans, by rakiety nie potwierdzić, ale by stwierdzić, że zniszczenia domu to i tak przez dron, bo gdyby go nie było, to rakiety by nie odpalono. Stop. Jakaś logika w tym jest; niemniej gdyby iść tym torem rozumowania, przyznać by należy (to moja propozycja), że gdyby Ewa nie pożarła jabłka, to w ogóle nie byłoby F-16. Stop. To co? Zrzucamy na Ewkę?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
