Była kanclerz Niemiec Angela Merkel udzieliła wywiadu węgierskiemu kanałowi Partizan, w którym mówiła m.in. o przyczynach wojny na Ukrainie wywołanej przez Władimira Putina. Jej wypowiedź o Polsce, nieprecyzyjnie sparafrazowana przez tabloid "Bild", wywołała polityczną burzę.
Niemiecki dziennik napisał, że była kanclerz "obwiniła Polskę i państwa bałtyckie o zerwanie stosunków dyplomatycznych między Rosją a UE, a tym samym pośrednio o rosyjską wojnę napastniczą przeciwko Ukrainie, która rozpoczęła się kilka miesięcy później". W rzeczywistości takie słowa w wywiadzie nie padły, ale omówienie "Bilda" odbiło się szerokim echem nie tylko w Polsce.
Głośny wywiad Merkel. Szef MSZ Estonii odpowiada
Do słów Merkel odniósł się minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna. "Sugerowanie, że kraje bałtyckie lub Polska ponoszą winę za agresję Rosji na Ukrainę jest nie tylko bezczelne, ale po prostu błędne" – napisał w serwisie X (dawniej Twitter).
Jak dodał, prawdziwą przyczyną inwazji na Ukrainę jest niechęć Putina do zaakceptowania rozpadu ZSRR i wcześniejsze ustępstwa Zachodu wobec Rosji, przy jednoczesnym ignorowaniu wyraźnych sygnałów ostrzegawczych, takich jak wojna w Gruzji w 2008 r. czy aneksja Krymu w 2014 r.
Nord Stream i uzależnienie energetyczne Niemiec od Rosji
"Niemcy pod rządami kanclerz Merkel błędnie oszacowały koszty współpracy gospodarczej z Rosją. Radośnie inaugurując gazociąg Nord Stream, Merkel przyczyniła się do uzależnienia swojego kraju od rosyjskiej energii" – podkreślił szef estońskiej dyplomacji.
Jednocześnie stwierdził, że obecnie "Europa podąża we właściwym kierunku, a Niemcy pod przewodnictwem kanclerza Friedricha Merza podejmują zdecydowane kroki mające na celu wsparcie Ukrainy i wzmocnienie własnych zdolności obronnych".
Czytaj też:
Morawiecki uderza w Merkel: Wybrała Putina, a Europa płaci za to do dziś
