Polski rząd przekroczy konstytucyjny limit, co powinno skutkować konstytucyjną odpowiedzialnością premiera i ministra finansów, ale w Polsce – państwie coraz bardziej śmiesznym, a momentami wręcz żałosnym, w którym już nikt niczego nie traktuje poważnie – nic takiego się przecież nie wydarzy. Żaden premier ani minister finansów nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności konstytucyjnej; nie stanie z tego powodu (ani z żadnego innego?) przed Trybunałem Stanu ani nie poniesie zasłużonej kary.
Cyrk z obchodzenia odpowiedzialności za przekroczenie konstytucyjnego limitu zadłużenia naszego państwa polscy politycy zaczęli przecież robić już przed wielu laty.
Od tamtej pory niezafałszowany, liczony zgodnie z unijną metodologią poziom długu Polski jest zawsze o kilka punktów procentowych wyższy od tego zafałszowanego, ogłaszanego w kraju, za pomocą którego politycy próbują oszukać prawo, na czele z Konstytucją, a także swoich wyborców i rynki finansowe. Mamy więc oficjalnie – przez rząd Rzeczypospolitej Polskiej – prowadzoną podwójną księgowość polskiego zadłużenia, a czy może być coś bardziej kompromitującego dla jakiegokolwiek państwa?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
