We wtorek prezydent Karol Nawrocki poinformował, że zawetował tzw. ustawę łańcuchową, czyli nowelę ustawy o ochronie zwierząt zakazującą trzymania psów na uwięzi i wprowadzającą wymogi dotyczące kojców, w których są one trzymane. W środę marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty zapowiedział głosowanie w sprawie weta prezydenta Karola Nawrockiego do tzw. ustawy łańcuchowej.
Weto ustawy łańcuchowej. Ardanowski wylicza jej absurdy
Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa i rozwoju wsi, ocenił w rozmowie z DoRzeczy.pl, iż uważa, że weto prezydenta do ustawy łańcuchowej to jest bardzo sensowna decyzja.
– Ta ustawa, której zwolennicy podnosili argumenty etyczne i moralne, była nie do wykonania. To, co w niej wprowadzono, jest niemożliwe do zrealizowania przede wszystkim przez ludzi starszych mieszkających na wsi, dla których pies jest często jedynym towarzyszem ich starości. Ogrodzenie nieruchomości tak, żeby pies nie był w stanie z niej się wydostać jest praktycznie nierealne. Zresztą, w gospodarstwach rolnych również otwiera się bramy po to, że jeździ sprzęt. Możliwość zamknięcia psa praktycznie w grę nie wchodzi. Poza tym psy pełnią również pewną dodatkową rolę – są tymi, które ostrzegają, sygnalizują różnego rodzaju zagrożenia czy niebezpieczeństwa. To nie są tylko pupile, które są pieszczone i głaskane, ale mają określoną rolę w gospodarstwach. Są dobrze traktowane, są odpowiednio zabezpieczone, ale też trzeba patrzeć, że ideologia, która z psa czy kota próbuje zrobić członka rodziny, jest jakąś ideologią chorą – tłumaczył.
Podkreślił przy tym, że „pan prezydent zaproponuje rozwiązania, które – mam nadzieję – jeszcze w Sejmie mogą być skorygowane”. – Mianowicie właściciel psa bez uwięzi, w określonych warunkach, ma zapobiec temu, żeby te psy nie stwarzały zagrożenia dla kogoś innego. Zresztą dlaczego atakuje się Polską wieś ? A psy żyjące w ciasnych mieszkaniach w miastach? Uderza się w mieszkańców wsi posiadających psy, a weźmy pod uwagę tysiące psów żyjących w blokach – w malutkich, ciasnych mieszkaniach, wyprowadzanych raz czy dwa razy w ciągu dnia na trawnik przed blokiem, żeby tam się wypróżniły. Może trzeba się zastanowić, czy to są warunki dla zwierząt, które są przyzwyczajone do przestrzeni, do biegania, do dużych obszarów, po których mogą się przemieszczać? – podkreślił.
Ocenił, że „zmuszanie ludzi, którzy nie są w stanie ogrodzić swojej nieruchomości, a na wsi jest to praktycznie niemożliwe, do tego, żeby zbudować dla psów kojce o powierzchni – w przypadku psów dużych – 20 metrów kwadratowych, z podłogą i dachem, jest opresją ze strony państwa”. – A jeszcze jakby suka, nie daj Boże, się oszczeniła, to trzeba zwielokrotnić tę powierzchnię dla miotu – dodał.
Jan Krzysztof Ardanowski podkreślił, że „ta ustawa po prostu była absurdalna, ale dorobiono do niej histeryczną reakcję, cynicznie zarzucając brak serca, empatii wobec zwierząt, przyzwolenie na krzywdzenie zwierząt”. – Atak na prezydenta ze strony tych wszystkich tak zwanych społecznych obrońców zwierząt, którzy z zajmowania się zwierzętami zrobili bardzo dochodowy dla siebie interes i cynicznych polityków, jest czymś obrzydliwym – mówił.
Podkreślił, że nie wie, czy to weto pana prezydenta zostanie w Sejmie obalone, ale „absolutnie w tym przypadku uważam, że uczynił słusznie, wskazując nierealność zaproponowanych tam rozwiązań”. – Tę ustawę należało zawetować – dodał.
Zakaz hodowli zwierząt na futra. Ardanowski: Stało się źle
Również we wtorek prezydent Karol Nawrocki podpisał nowelizację ustawy, która wprowadza zakaz hodowli zwierząt na futra. – Ponad dwie trzecie Polaków, w tym także mieszkańców wsi, popiera zakaz – podkreślił prezydent, uzasadniając swoją decyzję.
Jan Krzysztof Ardanowski, odnosząc się w rozmowie z DoRzeczy.pl do tej decyzji prezydenta, powiedział, że uważa, iż „stało się źle, że pan prezydent taką decyzję podjął”. – Szanuję jego suwerenną decyzję, mam nadzieję, że ona wynikała z jakichś analiz, a nie tylko z nacisków różnych środowisk politycznych, którym zależało na tym, żeby zlikwidować działalność gospodarczą, podkreślam – legalną, zgodną z prawem, która nie jest zabroniona w Unii Europejskiej, która jest ważnym elementem utylizacji odpadów ubojowych, drobiowych i rybnych, która daje zatrudnienie, daje dochody, daje możliwości eksportu i odpowiada na zapotrzebowanie w dalszym ciągu utrzymujące się na świecie na futra – tłumaczył.
Były minister rolnictwa podkreślił, iż „nieprawdą jest, że futra odchodzą w niesławie w niepamięć”. – Różne domy mody wracają do futer i one będą na świecie w dalszym ciągu do końca świata popularne, natomiast hodowla przeniesie się do innych krajów, gdzie będą warunki dużo gorsze niż w Polsce – dodał.
Rozmówca DoRzeczy.pl wskazał, że „środowiska rolnicze były jednoznaczne – uważały, że pan prezydent powinien tę ustawę zawetować”. – Nawet nie tyle ze względu na ilość gospodarstw i uciążliwość mniej niż 300 gospodarstw w Polsce, które zajmują się hodowlą. Podkreślam raz jeszcze – czynią to w zgodzie z prawem i legalnie – powiedział.
"Rolnicy traktują to jako pierwszy krok do ataku na działalności w rolnictwie"
Jan Krzysztof Ardanowski przekazał, że „rolnicy traktują to jako zapowiedź i pierwszy krok do ataku na działalności w rolnictwie, zarówno hodowlane, jak i zapewne niektórych upraw, bo ci twórcy ustawy o zakazie hodowli zwierząt futerkowych nie ukrywali w uzasadnieniu, że jest to ustawa wzorcowa, za którą pójdą zmiany w innych obszarach gospodarki, w domyśle – likwidacja innych kierunków hodowli zwierząt, również upraw, bo coraz częściej się mówi o wprowadzeniu zakazu uprawy tytoniu, czyli wprost zachęty dla przemytu kontrabandy, mafii i szarej strefy”.
– Pan prezydent obiecał rolnikom, czynił to wielokrotnie, że będzie wspierał rolnictwo i nie pozwoli, by jakieś działy rolnictwa ucierpiały. Prezydent Karol Nawrocki pytał mnie o zdanie, a ja jednoznacznie powiedziałem, że uważam, iż należało tę ustawę zawetować, jednak pan prezydent jest suwerenny w swoich decyzjach – mówił.
Dodał, że stara się zrozumieć argumenty, które dotarły i przemawiały do prezydenta. – Mianowicie organizacje reprezentujące hodowców zwierząt futerkowych, praktycznie w Polsce zostały tylko norki, prosiły prezydenta, by tej ustawy nie wetował. Ustawa mówi o tym, że na likwidowanie hodowli będzie czas 8 lat i będą jakieś odszkodowania, chociaż nie pokrywające dotychczasowych dochodów z legalnej działalności. Notabene – pojawia się pytanie, dlaczego zabraniać legalnej działalności gospodarczej i wyciągać pieniądze podatników, by komuś, kto chce pracować, chce dalej utrzymywać hodowlę, wypłacać jakieś pieniądze? – powiedział.
Branża zaszantażowana przez obecną władzę?
Zdaniem posła „branża została zaszantażowana przez obecną władzę, posługującą się jeszcze straszakiem unijnym, że jeżeli ustawa nie zostanie przyjęta, to działaniami administracyjnymi hodowla i tak zostanie zlikwidowana w ciągu góra dwóch lat, bez żadnych form wsparci”. – Ci zastraszeni hodowcy, po prostu widzą, że jest ogromny sojusz przeciwników hodowli, mówię to bardzo otwarcie – dodał.
Jan Krzysztof Ardanowski ocenił, że „w Sejmie doszło do egzotycznego sojuszu – z jednej strony organizacje lewicowe, czyli ci wszyscy wojujący neomarksiści, z Platformą Obywatelską, Polskim Stronnictwem Ludowym, głosującym przeciwko rolnikom, poza ministrem rolnictwa, który »dla oka« mógł być przeciw i – niestety – do tego sojuszu doszło stu posłów Prawa i Sprawiedliwości, wykonujących polecenia prezesa Kaczyńskiego”. – Gdyby nie wprowadzono wśród posłów PiS dyscypliny głosowania nad ustawą o zakazie hodowli zwierząt futerkowych, to jak sądzę, zdecydowana większość klubu byłaby przeciwko zakazowi, a wokół prezesa może by zostało kilkoro „janczarów”, którzy wykonywaliby jego polecenia – mówił.
Zauważył, że „co do tej ustawy istniała obawa, że ewentualne weto mogłoby zostać odrzucone w Sejmie”. – Pan prezydent musi liczyć się z tym, że niektóre jego weta będą odrzucone przez jakąś dziwną koalicję neomarksistowso-lewicowo-pisowską. Jednak odium przy ewentualnym odrzuceniu weta spadłoby na głosujących posłów, a nie na prezydenta i jego wiarygodność – ocenił.
– Polska wieś dalej wiąże ogromne nadzieje z panem prezydentem, jako z tym, który może starać się powstrzymać lub przynajmniej spowolnić degradację, upadek i niszczenie polskiego rolnictwa – zarówno na poziomie krajowym, jak i na poziomie unijnym – podkreślił Jan Krzysztof Ardanowski.
Czytaj też:
Ustawa o zakazie hodowli zwierząt na futra. Prezydent ogłosił decyzjęCzytaj też:
Furia lewicy po decyzji prezydenta. "Bestialstwo", "zemścił się"
