Wśród materiałów z szafy gen. Czesława Kiszczaka nie ma „haków”, które zapewniałyby komunistom bezpieczny skok w III RP. Takich rzeczy nie trzymałby przecież w domu. Są za to bardzo ciekawe notatki ukazujące mentalność ludzi służb specjalnych.
Drugi pakiet materiałów znalezionych w domu gen. Kiszczaka, ujawnionych przez Instytut Pamięci Narodowej, to 24 teczki o różnej objętości i zawartości.
Na obu ujawnionych listach dokumentów – poza teczkami „Bolka” – nie znalazły się żadne materiały operacyjne Służby Bezpieczeństwa. Nie ujawniono kolejnych teczek tajnych współpracowników ani dokumentów z inwigilacji ludzi opozycji. Pobieżna analiza tytułów dokumentów wykazuje, że tym razem mamy do czynienia z materiałami w znacznej mierze wtórnymi. Chociaż jednak sporo wśród nich archiwalnych „śmieci”, to można wyłuskać i ciekawe informacje.
Opinia publiczna skupiła się na treści listów adresowanych do gen. Kiszczaka oraz ich autorach. Jednak to nie wszystko. Kiszczak trzymał w domu np. dokument zawierający strukturę organizacyjną Departamentu IV MSW z 1984 r. W jakim celu była mu potrzebna struktura pionu zwalczającego Kościół katolicki i inne związki wyznaniowe? Racjonalnie nie sposób odpowiedzieć. Tym bardziej że dokument był klauzulowany: „tajne spec. znaczenia”. Widocznie Kiszczak musiał się czuć bezkarnie albo wierzyć, że w przypadku rewizji zdąży „posprzątać” mieszkanie. Trzymając bezprawnie tajne dokumenty, które de facto od lat 90. przedstawiały wartość co najwyżej historyczną, narażał się przecież na sankcje prawne. (...)