Marek F. (jego prawnik nie zgodził się na publikacje wizerunku – red.) to jedyna osoba, która w związku z tzw. aferą taśmową, została skazana przez sąd na bezwzględne więzienie. Dwóch kelnerów skazano na 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny. Trzeci nie został ukarany w ogóle. Nakazano mu zapłatę 50 tys. zł na cel społeczny. Dwa lata temu F. został skazany na 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności. 31 stycznia br. Sąd Apelacyjny odrzucił zażalenie obrońców. Biznesmen został ostatecznie uznany za zleceniodawcę nagrań. On sam zaprzecza, by stał za aferą.
Od kilku tygodni mężczyzna powinien odsiadywać wyrok. Z ustaleń "SE" wynika, że już 1 lutego Sąd Okręgowy w Warszawie wysłał do policji nakaz doprowadzenia przedsiębiorcy do zakładu karnego. Problem jednak w tym, że nie wiadomo gdzie obecnie przebywa. – Działania dotyczące doprowadzeń wykonywane są w oparciu o obowiązujące przepisy. Nie inaczej jest w tej sprawie. Trwają poszukiwania mężczyzny – powiedziała tabloidowi komisarz Ewa Szymańska z Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Stołecznej Policji.
Co na to obrońca biznesmena? – Nie mogę się do tego pytania ustosunkować – odparł mec. Marek Małecki.
Czytaj też:
Komisja śledcza ds. afery podsłuchowej? "Nie ma potrzeby"