W kampanii wyborczej 2018 roku w stolicy na autobusach komunikacji miejskiej mogliśmy oglądać podobizny polityków opozycji. Była to jedna z głównych – choć nie jedyna – forma reklamowania się kandydatów PO i Nowoczesnej.
Z dokumentów do których dotarł portal DoRzeczy.pl wynika, że podczas ostatniej kampanii wyborczej część polityków Koalicji Obywatelskiej mogła liczyć na specjalne traktowanie. Za niektóre reklamy przed ostatnimi wyborami samorządowymi zapłacono 20 proc. ich wartości. Upusty w reklamach są sprawą normalną. Tu jednak mamy do czynienia z miejską spółką, kandydatami PO w mieście przez PO rządzonym.
Do sprawy odnieśli się politycy Prawa i Sprawiedliwości podczas dzisiejszej konferencji prasowej. Poseł PiS Paweł Lisiecki pytał prezydenta Trzaskowskiego, czy sam korzystał z rzeczonych zniżek podczas ostatniej kampanii wyborczej. Lisiecki uważa, że straty miasta mogły wynosić nawet kilkaset tysięcy złotych.
– My jako radni Warszawy nie zostawimy tego bezczynnie. Na najbliższej sesji Rady Miasta, która odbędzie się 11 kwietnia, złożymy wniosek, by sprawą zajęła się Komisja Rewizyjna, ponieważ jesteśmy przekonani, że prezydent Trzaskowski musi siebie i swoją poprzedniczkę z tego wytłumaczyć – zapowiedział z kolei Tomasz Herbich.
Do sprawy odniósł się również wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
"Nielegalne finansowanie kampanii wyborczej w Warszawie. Sprawdzimy wszystkie miejskie instytucje" – zapewnił polityk na Twitterze.
Czytaj też:
80 proc. zniżki dla kandydatów PO przed wyborami. W rządzonej przez PO stolicy…