Duda podkreślił, że tak naprawdę należy cofnąć się do roku 1956 oraz heroicznej walki Żołnierzy Wyklętych, którzy chcieli żyć w wolnym kraju. Jak dodał, pomimo tego, że nie było telefonów komórkowych i portali społecznościowych, to w całym kraju ludzie solidaryzowali się ze strajkującymi na Wybrzeżu i Śląsku. - "Solidarność" nie przetrwałaby, gdyby nie pierwsza wizyta Ojca Świętego Jana Pawła II w 1979 roku, a także to, że "Solidarność" rodziła się pod krzyżem. Ważne dla związku zawodowego "Solidarność" jest to, co mamy wpisane w preambule, w statucie, te wartości chrześcijańskie, które przyświecają nam w pracy. Prawdziwa solidarność międzyludzka rozpoczęła się 14 sierpnia. Wtedy stoczniowcy postanowili bronić śp. Anny Walentynowicz, wtedy robotnicy mieli swój ważny historyczny postulat: upamiętnienie ofiar Grudnia '70 i postawienie pomnika, który stoi na pl. Solidarności – dodał.
Przewodniczący "Solidarności" zaznaczył, że będzie współpracować z każdą władzą, która widzi pracownika w sposób podmiotowy, a nie przedmiotowy. Jego zdaniem, przez ostatnie osiem lat rządów PO-PSL było to bardzo trudne. Jak dodał, rozumie polityków, którzy mają inne zapatrywania na sprawy gospodarcze kraju. - Dzisiaj łatwo macha się konstytucją, a przypomnę art. 20, który mówi, że charakter gospodarki jest społeczno-rynkowy, kolejny art., który mówi o wolności związkowej. Apeluję do rządzących, aby ci, którzy łamią prawo pracownicze byli tak samo traktowani jak ci, którzy łamią prawo karne.
kg
fot. FLICKR/PIOTR DRABIK/CC BY 2.0