Wzrost cen energii w Polsce. Miażdżący raport NIK

Wzrost cen energii w Polsce. Miażdżący raport NIK

Dodano: 
Sieć wysokiego napięcia, zdjęcie ilustracyjne
Sieć wysokiego napięcia, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Pixabay
Minister energii nie zapobiegł skokowemu wzrostowi cen energii elektrycznej, mimo konsekwentnej polityki UE ograniczania emisji CO2 i świadomości jej skutków dla polskiej energetyki – oceniła NIK.

Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała Ministerstwo Klimatu i Środowiska, Urząd Regulacji Energetyki, Zarządcę Rozliczeń oraz przedsiębiorstwa obrotu energią elektryczną. Kontrola obejmowała okres od 1 stycznia 2016 r. do 30 czerwca 2020 r.

"W urzędach ministra właściwego do spraw energii funkcjonowały komórki odpowiedzialne za przygotowywanie rozwiązań systemowych i prowadzenie analiz systemowych rynku energii elektrycznej. Nie było jednak informacji, świadczących o działaniach, których efektem byłoby gromadzenie wyników analiz, w tym dotyczących zjawisk kształtujących cenę ee w Polsce. NIK jako nierzetelne oceniła nieprowadzenie w latach 2016-2020 cyklicznych analiz rynku energii. W ocenie NIK zaniechanie systematycznego monitorowania zdarzeń na rynku energii mogło przyczynić się do zbyt późnego podjęcia inicjatywy ustawodawczej odnośnie ustawy o cenach ee" – czytamy w raporcie.

Tymczasem w drugiej dekadzie XXI w. Unia Europejska konsekwentnie dążyła do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. W 2015 r. Parlament Europejski przyjął dyrektywę ograniczającą podaż uprawnień do emisji CO2 (weszła w życie w 2018 r.), która spowodowała wzrost cen uprawnień do emisji CO2, a to doprowadziło do wzrostu cen energii elektrycznej wytwarzanej z paliw kopalnych. Minister Energii otrzymywał wiele sygnałów dotyczących wzrostu cen energii m.in. od Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE). Poinformował on o skali żądanego przez czterech przedsiębiorców pełniących funkcję tzw. sprzedawców z urzędu podniesienia cen energii od 30 do 35 proc.

NIK: Ustawa bez konsultacji

Wobec skokowych cen zmian energii i prognozy na 2019 r. minister energii we wrześniu 2018 r. rozpoczął prace nad ustawą mającą ochronić krajowych odbiorców przed podwyżkami opłat w 2019 r.

"Projekt ustawy o cenach jak i wniesiona do niego poprawka, za zgodą premiera, były procedowane w trybie odrębnym. Oznaczało to, że żaden z tych dokumentów rządowych nie został skierowany do uzgodnień resortowych ani konsultacji publicznych. Żaden z nich nie był też opiniowany przez Radę Legislacyjną przy Prezesie Rady Ministrów, Stały Komitet Rady Ministrów, komisję prawniczą, Prezesa URE czy inny właściwy kompetencyjnie podmiot" – czytamy dalej.

Oba dokumenty rządowe zawierały w swoich uzasadnieniach oświadczenie organu wnioskującego o ich zgodności z prawem UE. Oceny zgodności proponowanych rozwiązań prawnych z prawem unijnym dokonali pracownicy ME i nie zlecali przeprowadzenia dodatkowych analiz innym podmiotom. Wraz z projektem ustawy i jej autopoprawki nie przygotowano projektu rozporządzenia o podstawowym znaczeniu dla jej funkcjonowania. W ocenie skutków regulacji, załączonym do projektu ustawy, brakowało informacji o źródłach danych, z których korzystano do jej sporządzenia oraz informacji o założeniach, jakie przyjęto w obliczeniach. Nie wskazano też źródeł, z których projektowane zmiany miałyby zostać sfinansowane, mimo że wcześniejsze działania ME wskazywały, iż źródłem mają być przychody ze sprzedaży uprawnień do emisji gazów cieplarnianych. Ocena nie zawierała również analizy ewentualnych skutków dla sektora elektroenergetyki, w tym utraty przychodów czy wzrostu importu (ceny hurtowe zagranicą były niższe) – wskazała Izba.

Byle jakie prawo

NIK zwraca uwagę, że żadna ze spółek obrotu energią nie uczestniczyła w jakiejkolwiek formie w pracach nad pierwotnym projektem ustawy.

"Sejm przyjął ustawę 28 grudnia 2018 r. Od tego czasu ustawa była czterokrotnie nowelizowana. Pierwszy raz już po niespełna dwóch miesiącach. Ostatni – w lipcu 2019 r., czyli po pół roku jej obowiązywania. Pierwsze dwie i ostatnia nowelizacje procedowane były jako projekty poselskie. Oznaczało to, że nie przeprowadzono oceny skutków regulacji ani konsultacji z opinią publiczną i zainteresowanymi podmiotami. Trzecia procedowana była przez Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. W ocenie NIK świadczy to nie tylko o nierzetelnym przygotowaniu pierwszego projektu i kolejnych nowelizacji, ale również o braku przestrzegania zasady stabilności i pewności regulacji prawnych dla podmiotów objętych tymi regulacjami" – wskazano w materiale.

NIK zaznaczyła, że w ślad za przygotowaniem ustawy o cenach energii nie poszły prace nad rozporządzeniem w sprawie sposobu obliczenia kwoty różnicy ceny i rekompensaty finansowej oraz sposobu wyznaczania cen odniesienia. Zostało ono wydane dopiero ponad pół roku później. Prace nad rozporządzeniem rozpoczęły się dopiero po wejściu ustawy w życie, a zgodnie z prawem powinno zacząć obowiązywać razem z ustawą, na podstawie której jest ono wydane. Do prac nad rozporządzeniem zostali zaproszeni m.in. Prezes URE i przedstawiciele organizacji branżowych. Na wniesienie uwag dostali cztery dni, mimo, że Regulamin Pracy Rady Ministrów przewidywał 10 dni. Skrócenie czasu minister uzasadnił wyższym interesem publicznym. Następnie prace odłożono do czasu wyjaśnienia zgodności projektowanego rozporządzenia z prawem europejskim.

Czytaj też:
Cios w posiadaczy paneli słonecznych. Resort szykuje rewolucyjne zmiany

Źródło: ISBnews
Czytaj także