Chwilówki, szybkie pożyczki, pożyczki na dowód – ta branża dynamicznie rozwijała się w Polsce przez ostatnie dekady. Rynek był ogromny. Z jednej strony – instytucje parabankowe dawały ludziom czasem jedyną możliwość dofinansowania. Z drugiej – wysokie koszty takich pożyczek groziły wpadanięciem w spiralę zadłużenia. I wtedy na pomoc państwa liczyć nie można było. Wszystko odbywało się bowiem „zgodnie z prawem”. (...)
Po tym, jak do rodzin popłynęło w ubiegłym roku ok. 17 mld zł w ramach rządowego programu „500+”, firmom pożyczkowym wymknęło się z rąk sporo klientów. Głównie tych, którym wcześniej nie wystarczało na podstawowe potrzeby życiowe i często musieli łatać domowy budżet niewielkimi pożyczkami. To mocno uderzyło w branżę, najmocniej w mniejsze firmy. Chociaż kłopoty dopadają i średnie, takie jak spółka Marka, która oferowała pożyczki w najbiedniejszych regionach kraju. Już w ubiegłym roku jej przedstawiciele dawali do zrozumienia, że „500+” spowodowało kłopoty w biznesie. Niedawno firma złożyła wniosek o postępowanie restrukturyzacyjne. (...)
A teraz nowe przepisy przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. „Ustawa antylichwiarska” zakłada, że pozaodsetkowe koszty pożyczek nie będą mogły być większe niż 10 proc. kwoty kredytu i kolejne 10 proc. w skali roku. Branża mówi wprost: to koniec firm pożyczkowych, nawet tych dużych. Dlaczego, skoro 20 proc. to przecież nadal zysk?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.