"Gdyby chciano nakręcić film fabularny o Nord Stream 2, byłby to zapewne horror z kategorii zombie" – pisze w środę komentator dziennika "Sueddeutsche Zeitung".
"Bo właśnie tak ma się sprawa z tą nieszczęsną rurą. Niczym żywy trup od lat snuje się on po niemiecko-amerykańskich stosunkach, napędza strachu, jest z trudem łapany, aby potem znowu wydostać się na wolność i zapadniętymi oczami gapić się na nowy rząd w Berlinie czy Waszyngtonie" – czytamy.
NS2 kłopotliwy dla relacji niemiecko-amerykańskich
Komentator "SZ" zwraca uwagę: "Republikanie w amerykańskim Senacie po raz enty chcą wymusić sankcje wobec firm zaangażowanych w gazociąg. A niemieccy dyplomaci po raz enty nerwowo biegają po Waszyngtonie, aby temu zapobiec".
Jak czytamy, być może znowu uda się uniknąć sytuacji, w której USA nałożą sankcje na niemieckie podmioty, czyli pośrednio na jednego ze swoich najbliższych sojuszników, ale to niewiele zmienia.
Polityczny wpływ Rosji
Według komentarza, "zasadniczym problemem gazociągu pozostaje bowiem to, że Rosja widzi w Nord Stream 2 instrument do powiększania politycznego wpływu w Europie, do karania krnąbrnych wschodnich Europejczyków i do wbijania klina między Niemcy a USA".
Komentator gazety ocenia, że stary rząd Niemiec może i nie podzielał tych celów, ale grał w grę Moskwy. "Nowy rząd miałby teraz okazję z tym skończyć. W tym celu musiałby nie dopuścić do uruchomienia rurociągu. To nieprzyjemna decyzja. Ale jeśli Berlin nie podejmie jej dobrowolnie, to zostanie ona kiedyś wymuszona przez Waszyngton, co będzie dla Niemiec jeszcze droższe" – czytamy.