Wstępem do klęski był już etap prezentacji założeń pakietu Polskiego Ładu, jeszcze przed ukazaniem się projektu z listopada „o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw”. W rządzie był wówczas Jarosław Gowin, który zresztą dał projektowi poparcie, pokazując się na jego inauguracji, ale szybko stał się jego krytykiem. Rychło okazało się, że do Polaków przebija się głównie to, że Polski Ład oznacza podwyżkę składki zdrowotnej dla ogromnej części podatników, a więc niższe dochody, a nie to, że ktoś na nim zyska. Zanim powstała ustawa, próbowano jeszcze naciskać przede wszystkim na to, aby nie wprowadzać jej w życie niemal natychmiast po podpisaniu przez prezydenta (półtora miesiąca później), ponieważ zakres zmian dla przedsiębiorców jest tak gigantyczny, że nikt nie będzie w stanie ich przeanalizować w kilka tygodni. Rząd pozostał nieubłagany i faktycznie – sprawdziły się najgorsze prognozy. Tym razem jednak nie sposób winić za to Rosji czy Brukseli. To nasza własna robota.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.