Jak informuje agencja, problemy z dostawami błękitnego paliwa rozpoczęły się już w czwartek. Dzień później rosyjski koncern zdecydował o całkowitym zakręceniu kurka z gazem. Jeszcze kilka dni temu Gazprom zapewniał, że nie ma mowy o odcięciu Europy od dostaw rosyjskiego surowca.
Jak donosi Reuters, przedstawiciele rosyjskiego przedsiębiorstwa energetycznego stwierdzili, że przesył gazociągiem jamalskim nie jest konieczny, ponieważ wystarczająco dużo błękitnego paliwa płynie przez rurociągi zlokalizowane na Ukrainie.
Gazociąg jamalski łączy złoża gazu ziemnego w północnej Rosji z Europą Zachodnią. Biegnie z pól obwodu tiumeńskiego przez Rosję, Białoruś i Polskę do Niemiec. Ma długość ponad 4 tys. km, z czego 3 tys. km w Rosji, 575 km na Białorusi i 680 km w Polsce.
Rosyjski szantaż
Eksperci wskazują, że decyzja o przerwaniu dostaw gazu tą drogą to rosyjska odpowiedź na sankcje nałożone na Moskwę w związku z atakiem na Ukrainę.
Rosyjska agresja na Ukrainę jeszcze bardziej spotęgowała obawy o bezpieczeństwo energetyczne Polski oraz innych państw regionu. Rosja wielokrotnie dawała do zrozumienia, że może użyć nacisku ekonomicznego, aby wymusić na państwach zachodnich korzystne dla siebie decyzje. Tak było na początku 2022 roku, kiedy Moskwa, ograniczając podaż gazu na rynku europejskim właśnie poprzez gazociąg jamalski, doprowadziła do znacznego wzrostu cen tego surowca.
Konflikt z Ukrainą uprawdopodobnia scenariusz użycia przez Gazprom pozycji monopolisty na europejskim rynku. Jak niedawno donosił "The Wall Street Journal", rosyjskie tankowce zaczęły dostarczać skroplony gaz do Obwodu Kaliningradzkiego. Zdaniem komentatorów, może to oznaczać gotowość Kremla do zakłócenia dostaw gazu do Europy.
Czytaj też:
Narodowy Bank Polski sprzedaje obce waluty. Nowy komunikatCzytaj też:
Premier Belgii dziękuje Polsce za pomoc ukraińskim uchodźcomCzytaj też:
Straż Graniczna: Z Ukrainy do Polski przyjechało już ponad 700 tys. osób