Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski po raz kolejny wzywa do bojkotu rosyjskich surowców i nałożenia kolejnych sankcji na agresora. – Konieczny jest bojkot rosyjskiego eksportu, a wraz z nim rezygnacja z ropy i gazu ziemnego z Rosji – przekonywał ukraiński przywódca.
Niemcy sceptyczne wobec sankcji
Tymczasem Niemcy ostrożnie podchodzą do dalszych sankcji. Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Hebestreit zwrócił uwagę, że Unia Europejska nałożyła na Rosję "bardzo, bardzo daleko idące sankcje". Dodał także, że około jedna trzecia ropy naftowej zużywanej w Niemczech pochodzi z Rosji i "nie jest łatwo zmienić to z dnia na dzień".
– Celem niemieckiego rządu jest zmniejszenie zależności od Rosji w zakresie importu energii, która trwa od dziesięcioleci, ale w krótkim czasie jest to trudne - przekonywał rzecznik.
– Rząd federalny bardzo uważnie obserwuje dalszy rozwój sytuacji – zapewnił Hebestreit. Poinformował przy tym, że decyzje co do dalszych sankcji będą zapadać na szczeblu unijnym.
Należy być ostrożnym
Podobne zdanie wyrażali wcześniej niemiecki minister gospodarki Robert Habeck z partii Zielonych oraz minister finansów Christian Lindner z FDP. Z kolei minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock przekonywała w niedzielę, że dotychczasowe sankcje nałożone na Rosję oraz broń przekazana Ukrainie powinny "przynieść efekty". Co do dalszych sankcji, Baerbock uważa, że "należy być ostrożnym". – Takie rzeczy muszą być dobrze przygotowywane – mówiła niemiecka minister.
– Musimy być w stanie utrzymać obecne sankcje przez dłuższy czas. To wszystko będzie na nic, jeśli za trzy tygodnie okaże się, że energii elektrycznej w Niemczech starcza na kilka dni i sankcje będą musiały zostać cofnięte – tłumaczyła szefowa niemieckiego MSZ.
Czytaj też:
Jakubiak: Polska spowodowała, że UE zdjęła różowe okularyCzytaj też:
Borrell: Musimy przygotować się na przyjęcie około 5 mln uchodźców