Dochodowy wyjątek

Dochodowy wyjątek

Dodano: 4
Viktor Orban, premier Węgier
Viktor Orban, premier Węgier Źródło: PAP/EPA / JULIEN WARNAND
Węgry wraz ze Słowacją i z Czechami uzyskały zwolnienie z unijnego embarga na rosyjską ropę. To świetna okazja do zarobku dla węgierskiego przemysłu naftowego.

Kraje Europy Środkowo-Wschodniej są jednymi z najbardziej uzależnionych od dostaw rosyjskiej ropy. Niska cena surowca, bliskość geograficzna, a w przypadku Węgier również przychylny stosunek wobec Rosji sprawiły, że jeszcze do niedawna import z Federacji Rosyjskiej odpowiadał za aż 60 proc. całej ropy sprowadzanej na Węgry, 98 proc. na Słowację i 50 proc. do Czech. W przeciwieństwie jednak do dostaw gazu import ropy naftowej może zostać zdywersyfikowany w dość sprawny i szybki sposób. Jeśli oczywiście są do tego chęci.

Biznesowa kalkulacja

Dyskusja na temat wprowadzenia unijnego embarga na rosyjską ropę weszła w decydującą fazę na początku maja, a ostateczne decyzje zapadły 3 czerwca. Rada Unii Europejskiej postanowiła, że do końca obecnego roku kraje członkowskie mają zrezygnować z 90 proc. dostaw z Federacji Rosyjskiej (okres odchodzenia ma wynosić dokładnie sześć miesięcy dla surowej ropy i osiem miesięcy dla produktów naftowych). Wprowadzone embargo dotyczy dostaw surowca drogą morską, którą sprowadzane są dwie trzecie rosyjskiej ropy, lecz Węgry, Czechy i Słowacja uzyskały dla siebie specjalny wyjątek, zasłaniając się brakiem dostępu do morza. Dostęp do morza rzeczywiście potrafi robić różnicę, o czym świadczy choćby przykład naszego kraju. Już pod koniec maja Polska kupowała ponad 70 proc. ropy naftowej spoza Rosji, choć jeszcze niedawno Federacja Rosyjska odpowiadała za ponad 60 proc. dostaw. Do Polski przybywają kolejne tankowce z Arabii Saudyjskiej i tym samym w ekspresowym tempie dopełnia się rewolucja w zakresie kierunku dostaw czarnego złota.

Cały artykuł dostępny jest w 26/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Jakub Woziński
Czytaj także