Przyjęta w marcu tego roku ustawa o obronie ojczyzny zakłada wzrost wydatków na obronność do poziomu 3 proc. PKB od 2023 roku oraz powołanie Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, w ramach którego będą pozyskiwane środki na modernizację Sił Zbrojnych RP. Jest to reakcja na wojnę na Ukrainie. Prof. Grzegorz Kołodko w rozmowie z mediami uznał jednak, że wzrost wydatków na ten cel nie zwiększa zdolności obronnych państwa, a jedynie zwiększa inflację.
Wsparcie kompleksu militarno-przemysłowego?
W rozmowie z Radiem RMF24 Kołodko mówił o "bezproduktywnych wydatkach zbrojeniowych". – Istotna część wydatków zbrojeniowych nakręca wyłącznie koniunkturę potężnemu na świecie, a także coraz bardziej niestety wpływowemu w Polsce, kompleksowi militarno-przemysłowemu i jego politycznemu i medialnemu zapleczu, przyczyniając się także do inflacji i bynajmniej nie zwiększając zdolności obronnej naszej ojczyzny – odpowiedział ekonomista na pytanie, czy jest przeciwnikiem wydawania przez Polskę pieniędzy na obronność.
Kołodko uznał, że wielkie nakłady na armię to tylko część nadmiernych wydatków ponoszonych przez rząd. – Polska polityka monetarna i fiskalna pompuje do gospodarki więcej pieniędzy, niż gospodarka wytwarza w tym czasie równoważących ten strumień towarów – stwierdził były minister finansów.
Kołodko: Bylibyśmy bezpieczniejsi w strefie euro
Źródła bezpieczeństwa ekonomista upatruje w dołączeniu do strefy euro. – Trzeba zabezpieczyć się także od strony militarnej, ale bylibyśmy dużo bardziej bezpiecznym państwem od strony ekonomicznej i finansowej, gdybyśmy byli już w obszarze euro - mielibyśmy inflację pewnie o połowę mniejszą – uznał.
Już kilka lat temu były minister finansów opowiadał się za przyjęciem unijnej waluty. Mówił, że przystąpienie Polski do strefy euro "przy korzystnym dla nas kursie, jest opłacane dla zdecydowanej większości z nas".
Czytaj też:
Błaszczak o polskiej armii: Wydajemy rekordowe sumyCzytaj też:
Bayraktary w polskim wojsku. Wiceszef MON podał termin