Strajk, który dotknie przede wszystkim sektory publiczne, takie jak szkoły i transport, jest przedłużeniem trwającej kilka tygodni akcji protestacyjnej, która zakłóciła działanie głównych francuskich rafinerii i doprowadziła do chaosu w zaopatrzeniu stacji benzynowych.
Liderzy związków zawodowych mają nadzieję, że decyzja rządu o zmuszeniu niektórych pracowników do powrotu do pracy w magazynach paliw, aby zażegnać kryzys na stacjach, zmotywuje ich do protestu.
Lewicowy związek CGT wezwał do kontynuowania strajków w naftowym gigancie TotalEnergies, mimo że koncern osiągnął w piątek porozumienie obejmujące 7-proc. wzrost płac i premię. CGT domaga się podwyżki wynagrodzeń na poziomie 10 proc., powołując się na inflację i ogromne zyski firmy.
Reuters: Jedno z najtrudniejszych wyzwań dla Macrona
Agencja Reutera zwraca uwagę, że wraz ze wzrostem napięć w drugiej co do wielkości gospodarce strefy euro strajki już rozprzestrzeniły się na inne części sektora energetycznego, w tym na giganta jądrowego EDF, gdzie prace konserwacyjne kluczowe dla dostaw energii w Europie będą opóźnione.
Przedstawiciel związku FNME-CGT powiedział w poniedziałek, że protesty wpłynęły na pracę w 10 francuskich elektrowniach jądrowych, przy dalszych opóźnieniach w konserwacji 13 reaktorów i francuskiej produkcji energii zmniejszonej łącznie o 2,2 gigawata.
We wtorek demonstracje zaplanowane są w całym kraju. Największej należy spodziewać się w samo południe w Paryżu. Już w minioną niedzielę na ulice francuskiej stolicy wyszło tysiące ludzi, aby zaprotestować przeciwko rosnącym cenom.
Jak podkreśla Reuters, strajk generalny we Francji stawia przed prezydentem Emmanuelem Macronem jedno z najtrudniejszych wyzwań od czasu jego reelekcji w maju.
Czytaj też:
Co zrobi Francja, jeśli Rosja użyje broni atomowej? Macron dał odpowiedź