Tak wynika z wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Przyjęcie noweli rozporządzenia w sprawie szczegółowego zakresu i sposobów realizacji niektórych zadań Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa planowane jest jeszcze w marcu.
"W wyniku agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę ograniczeniu uległ eksport zbóż z Ukrainy tradycyjnymi kanałami, tj. przez porty na Morzu Czarnym. Spowodowało to znaczący, nienotowany nigdy wcześniej, wzrost przewozu ukraińskich zbóż przez polską granicę. Nadmierny przywóz zbóż z Ukrainy destabilizuje krajowy rynek zbóż, szczególnie w regionach południowo-wschodniej Polski" – czytamy w wykazie.
Do Polski są przywożone w szczególności kukurydza i pszenica. Projekt zakłada wprowadzenie pomocy w formie dofinansowania transportu pszenicy i kukurydzy do portów nadbałtyckich.
Proponuje się, aby stawki pomocy były zróżnicowane w zależności od odległości od portów nadbałtyckich i wynosiły za tonę pszenicy i kukurydzy przewiezionej z:
1) województwa warmińsko-mazurskiego, pomorskiego i zachodniopomorskiego – 100 zł,
2) województwa: lubuskiego, wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego, łódzkiego, mazowieckiego i podlaskiego – 150 zł,
3) województwa lubelskiego, podkarpackiego, małopolskiego, śląskiego, świętokrzyskiego, opolskiego i dolnośląskiego – 200 zł, wskazano.
Polskę zalewa ukraińskie zboże. Kowalczyk zapowiada "okrągły stół"
Przypomnijmy, że od 1 czerwca 2022 roku ukraińscy rolnicy mogą bez ograniczeń taryfowych i pozataryfowych wwozić zboże do UE w ramach tzw. korytarzy solidarnościowych. Zboże miało przejeżdżać przez teren Polski do innych państw, a w praktyce większość zostaje w Polsce. Rodzi to narastające problemy polskich producentów, którzy muszą sprzedać własne zboże.
Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk spotyka się z coraz większym niezadowoleniem ze strony rolników. Kilka dni temu wicepremier został obrzucony jajkami podczas Europejskiego Forum Rolniczego w podkarpackiej Jasionce.
Polityk przekonuje, że jest niewinny i stał się kozłem ofiarnym. – Tutaj ponoszę winę za decyzję Komisji Europejskiej, bo to KE podjęła decyzję, zresztą Polska też w tym brała udział, o otwarciu granic Ukrainy, a teraz skutki, które są w związku z tą decyzją, są przerzucane na mnie –powiedział Henryk Kowalczyk w rozmowie z Krzysztofem Świątkiem w "Sygnałach dnia" PR1.
Czytaj też:
"Oczekujemy zaproszenia". Polityk PSL: "Okrągły stół" zawsze jest dobrą inicjatywąCzytaj też:
Przedstawiciele 40 zawodów dostaną wizę poza kolejnością. Plany rządu