Magiczna godzina 13 to był moment, kiedy zgodnie z PRL-owskim ustawodawstwem w sklepach można było rozpocząć sprzedaż alkoholu. Oczywiście w tych oficjalnych, bo na melinie u pani Jadzi handel odchodził cały czas, a bywało, że i milicjanci się zaopatrywali w gratisy w zamian za przymknięcie oka. Socjalistyczne państwo było także państwem bardzo opiekuńczym, dbającym o dobrostan i zdrowie moralne swoich obywateli. Formalnie rzecz biorąc, bo jak było naprawdę – wiadomo. Częścią tej potiomkinowskiej wioski była pochodząca z 1982 r. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi – klasyczny twór czasów gen. Jaruzelskiego, który wśród swoich licznych wad miał i tę, że uważał, iż państwo ma obywateli umoralniać. Po socjalistycznemu, rzecz jasna. Żeby było śmieszniej – ten akt stworzony za rządów gen. Jaruzelskiego cały czas obowiązuje. Oczywiście po wielu nowelizacjach. To na nim m.in. swoją działalność opiera jeden z pasożytów polskiego państwa, czyli Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Wydawałoby się, że te czasy pożegnaliśmy szczęśliwie w 1989 r. Tymczasem dzisiaj można odnieść wrażenie, że coraz większa część Polaków tęskni za PRL-owskimi w swojej naturze zakazami i nakazami, a napędzaniem tego trendu zajmują się aktywiści i politycy, w tym obóz władzy, odpowiadając na oczekiwania własnego elektoratu.
Stary schemat
Odbywa się to zawsze według podobnego schematu, przypominającego do złudzenia metody działania z PRL właśnie: najpierw jest identyfikacja problemu,
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.