• Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Sto, czyli ile?

Dodano: 
Donald Tusk podczas konwencji Platformy Obywatelskiej
Donald Tusk podczas konwencji Platformy Obywatelskiej Źródło: X / Platforma_org
W historii wyborów parlamentarnych w Polsce nie było jeszcze kampanii z tak olbrzymią liczbą tak kosztownych obietnic. Kiedyś można było mieć nadzieję, że większość z nich nie zostanie zrealizowana. Dzisiaj jednak nie ma już takiej pewności.

Kiedy prezentuje się sto propozycji programowych, to na ogół tak, jakby nie prezentowało się żadnej. Nie wiadomo, co jest priorytetem, co jest ważne, co mniej ważne ani też co ma faktycznie szansę na realizację. W pamięci zostaje tylko okrągła, elegancka liczba 100.

Konwencja Koalicji Obywatelskiej w Tarnowie pod względem przekazu wydawała się zatem błędem, aczkolwiek było to w gruncie rzeczy starcie dwóch odmiennych koncepcji nie tyle nawet prowadzenia kampanii czy konstruowania programu, ile mamienia wyborców. Radykalnie odmienną stara się stosować Zjednoczona Prawica, która na swojej także sobotniej konwencji w Końskich nie przedstawiła nic nowego w stosunku do zapowiedzi prezentowanych w poprzednich dniach – poza projektem emerytur stażowych. Pozostałe obietnice albo zostały już zrealizowane („bezpłatne” autostrady), albo wcześniej ogłoszone (cztery „konkrety”, które PiS ogłaszał w tygodniu poprzedzającym konwencję, po jednym na dzień).

Ryzykowna gra Tuska

Z punktu widzenia dotarcia do świadomości odbiorców wydaje się, że partia Jarosława Kaczyńskiego wypadła lepiej – obietnica emerytalna przebiła się znacznie bardziej niż którakolwiek z obietnic Donalda Tuska.

Jednak samo przebicie się nie gwarantuje, że zostanie osiągnięty jakiś efekt sondażowy czy potem wyborczy. W niedawnym sondażu Ipsos dla Tok FM i OKO.press (w którym, nawiasem mówiąc, Trzecia Droga nie przekraczała progu wyborczego dla koalicji, otrzymując zaledwie 6 proc. głosów) osobno pokazano niezdecydowanych. Było ich aż 14 proc.

Cały artykuł dostępny jest w 38/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także