"Są pierwsze prognozy rachunków! Pani Wiesława z Katowic. Do tej pory płaciła 185 zł. Od lipca 366 zł! Szok!" – alarmuje były minister Waldemar Buda. Do wpisu dołączył zdjęcie rachunków. Dotychczas pani Wiesława za dwa miesiące płaciła 185 zł. Prognoza opłat od lipca pokazuje, że cena energii za dwa miesiące wzrośnie prawie dwukrotnie.
Wszystko dlatego, że w lipcu ma wygasnąć mechanizm mrożenia cen prądu dla obiorców indywidualnych. Eksperci ostrzegają, że opłaty za energię elektryczną mogą dramatycznie wzrosnąć. Ministerstwo Klimatu i Środowiska stara się uspokajać i twierdzi, że podwyżki o kilkaset procent to przesadzone prognozy.
– Mogę obiecać, że ceny energii będą akceptowane prawie dla wszystkich, a dla tych, dla których nie będą, będzie bon energetyczny. Bo szykujemy bon energetyczny dla osób objętych ubóstwem energetycznym, by kumulować pomoc właśnie tam, gdzie jest potrzebna – zapewnia minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Dla kogo bon energetyczny?
W marcu deklarowała, że tuż po świętach wielkanocnych rząd zajmie się pakietem nowych ustaw dotyczących cen energii na II połowę roku. Minister klimatu przekazała, że będą obowiązywać różne kryteria dochodowe – inne dla gospodarstw jednoosobowych, a inne dla gospodarstw wieloosobowych.
– Będziemy to przeliczać na osobę w rodzinie, ale promując też bardziej te jednoosobowe gospodarstwa domowe, gdzie u seniorów samotnych często ceny prądu, utrzymania ciepła w domu, pożerają nawet 70 proc. dochodu – mówiła Hennig-Kloska w Polsat News.
Minimalny wariant ma objąć pomocą 3,5 miliona gospodarstw domowych. Szykowany przez rząd bon będzie wypłacany jednorazowo. Opozycja przekonuje, że wsparcie od rządu nie sprawi, że podwyżki cen energii nie będą odczuwalne.
Czytaj też:
Petru o cenach energii: Nie możemy w nieskończoność dopłacać