Eksperci od lat ostrzegali, że Europa siedzi na demograficznej bombie z opóźnionym zapłonem. Politycy różnych partii – jak na polityków przystało – zrobili wiele, aby wykorzystać temat do zwiększenia popularności wśród swoich wyborców, ale o wiele zbyt mało, aby problem rzeczywiście rozwiązać. Tymczasem wielkie wymieranie zarówno Europejczyków, jak i mieszkańców szeroko rozumianego Zachodu nie jest już wcale pieśnią przyszłości, ale smutną rzeczywistością.
Niechlubny rekord coraz bliżej
Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) zauważył, że najnowsze badania waszyngtońskiego Institute for Health Metrics and Evaluation wskazują, iż globalna populacja osiągnie szczyt w 2061 r., czyli dwie dekady wcześniej, niż pierwotnie prognozowała to ONZ. Według tych analiz do 2050 r. dzietność spadnie poniżej poziomu zastępowalności pokoleń aż w 155 badanych państwach z 204, a tylko w sześciu krajach (czyli w 3 proc.) uda się utrzymać liczbę urodzeń na poziomie gwarantującym stabilną liczbę ludności do 2100 r.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.