W rozmowie z Radiem Koszalin prezydent Andrzej Duda komentował niełatwą sytuację polskich nauczycieli. Przypomnijmy, że popołudniu prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował, że zapadła decyzja o zawieszeniu ogólnokrajowego strajku.
Prezydent przyznał, że rozmawiał z przedstawicielami samorządu i nauczycieli i sytuacja jest rzeczywiście bardzo trudna. Jak jednak podkreślił, żądanie, które przedstawił ZNP, było po prostu nierealne. – Tysiąc złotych? To jest ogromna podwyżka, na którą nie stać budżetu. Szacujemy, że w Polsce jest między 600 tysięcy a 700 tysięcy nauczycieli – mówił.
Zdaniem Andrzeja Dudy, oczekiwania nauczycieli dotyczące wzrostu wynagrodzenia są jak najbardziej zasadne. – Sam jestem mężem nauczycielki. Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że pensja w dużym mieście jest niska. Trudno jest za nią przeżyć w godziwych warunkach, zwłaszcza jeżeli ktoś musi opłacić mieszkanie. Niestety, życie w dużych miastach jest drogie i tam jest rzeczywiście problem – mówił prezydent. Jak tłumaczył, inaczej wygląda sytuacja na wsi, gdzie koszty życia są niższe i jest dodatek wiejski.
– Powiedzmy sobie otwarcie – jeżeli nauczyciel dyplomowany na wsi zarabia ponad trzy tysiące złotych na rękę, to nie jest wtedy mała pensja. W wielkim mieście takim jak: Kraków, Warszawa, Poznań, Gdańsk czy Katowice, są to bardzo skromne pieniądze. Najczęściej nauczyciel musi mieć po prostu drugi etat. Tu właśnie znajdują się problemy tej dyskusji. Po pierwsze, nauczycielskie pensum, czyli godziny pracy – osiemnaście lub dziewiętnaście. Po drugie, nauczyciel uczy przedmiotu, który wymaga sprawdzania ucznia. Po trzecie, trzeba jeszcze przygotować się do zajęć – wskazywał prezydent Duda.
Czytaj też:
"Broniarz musi odejść, zdradził nas". Bunt w Poznaniu po zawieszeniu strajku?Czytaj też:
Internauci skomentowali zawieszenie strajku. Przegląd memów