Tarczyński: Tusk ledwo zipie i dostaje polityczny tlen od "Gazety Wyborczej"

Tarczyński: Tusk ledwo zipie i dostaje polityczny tlen od "Gazety Wyborczej"

Dodano: 
Dominik Tarczyński (PiS)
Dominik Tarczyński (PiS) Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
– Różnicą między nami a lewicą jest to, że oprócz autorytetów i spuścizny ojców założycieli mamy coś więcej, niż linię polityczną. Mamy wiarę. Lewicowe siły zamieniły tę pustkę, która występuje, gdy nie ma Boga, w fałszywe postrzeganie pomocy drugiemu człowiekowi. Mam na myśli nielegalną imigrację. Stworzyli z tego religię, aby poczuć się emocjonalnie lepiej, by pokazać, że są dobrymi ludźmi – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Dominik Tarczyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Donald Tusk został "Człowiekiem Roku" "Gazety Wyborczej". Jak pan to skomentuje?

Otrzymał tę nagrodę, bo dostaje w ten sposób polityczny tlen. Wszyscy widzą, że Donald Tusk ledwo zipie. To pompowanie polityczne. Jego aktywność nie jest przypadkowa, zwłaszcza teraz. Albo dostaje medal od Angeli Merkel i Niemiec, albo dostaje nagrodę od "Gazety Wyborczej". To jest środowisko, które nagradza się we własnym kociołku.

Sądzę, że faktycznie jest "Człowiekiem Roku", bo dla "GW", która otrzymywała w latach 2008-2012 51 proc. wszystkich pieniędzy na ogłoszenia publiczne może nim być. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze, które "Wyborcza" straciła. Zapewne chodzi też o to, by Donald Tusk był wsparciem dla Koalicji Europejskiej, ale w mojej ocenie jest obciążeniem. To, co się wydarzyło na Uniwersytecie Warszawskim jest przestrzeleniem. Ta nagroda miała być kolejnym elementem zainteresowania mediów, ale to, co wydarzyło się w Warszawie jest potężnym obciążeniem dla KE.

A może to pocałunek śmierci dla Donalda Tuska?

To jest bardzo interesujące, że istnieje przeświadczenie, iż te nagrody robią na kimś wrażenie. Oni uważają cały czas i to jest przerażające, że nagradzanie Fransa Timmermansa, czy innych, którzy atakują Polskę, ma jakąś rangę, która wytworzy przeświadczenie, że ta nagroda ma jakiekolwiek znaczenie. To wymiana uprzejmości, która została zbudowana na tej współpracy, jaka miała miejsce. Tusk pośrednio kupił sobie tę nagrodę.

Donald Tusk na Uniwersytecie Warszawskim mówił m.in., że polityka nie powinna nikogo wykluczać. Wczoraj Grzegorz Schetyna stwierdził, że Polskę trzeba skleić. Nowa narracja PO?

Narracja została zmieniona, bo są w opozycji. Chcieliby zapewne dyktatury mniejszości. Dziwię się, że nie dbali o mniejszości, gdy organizowali akcję "zabierz babci dowód", kiedy strzelali gumowymi kulami do górników, czy gdy miała miejsce akcja "widelec". Wówczas wiele środowisk było prześladowanych i wtedy nie miały tego głosu, o który teraz walczy KE. Są absolutnymi hipokrytami. Nikt nie jest ostrzeliwany kulami, nikt nie jest torturowany, jak to miało miejsce w przypadku kibiców.

To próba narzucenia narracji o tzw. demokracji liberalnej, gdy wszyscy mają równe prawa. Demokracja polega na tym, że wszyscy są równi wobec prawa, ale to większość decyduje o tym, w jakim kierunku idzie dany kraj. To nie mniejszość będzie narzucać kierunki, reformy i sposób funkcjonowania rządu. Mam wrażenie, że tego oczekuje teraz KE. Wynika to ze stanu świadomości, który zakorzenił się przez osiem lat. Cały czas byli przeświadczeni, że będą rządzić wiecznie, a nawet jak przegrali, to dalej rządzą. To nigdy nie wyszło z ich umysłu.

Grzegorz Schetyna poinformował też, że do Koalicji Europejskiej dołączą wkrótce kolejne podmioty.

Ja to mogę skomentować trochę infantylnym powiedzeniem, ale oddającym rzeczywistość: czterech na jednego, to banda łysego. I tak im to nie pomoże. Środowiska, która przyjmują są marginalne. To środowiska, które podnoszą rękę na Kościół. Jak wiemy z przeszłości, każdy, kto podnosi rękę na Kościół, kończy poza parlamentem. Tak było z PZPR, SLD, Palikotem i Petru. Taki sam przypadek będzie z kolejnymi lewicowymi partiami. Zbierają wszystko, co mogą, aby pomóc w ataku na rząd.

Wczorajsza konwencja PiS pokazała, czym się różnimy. Jarosław Kaczyński jasno powiedział, że będziemy walczyć o złotówkę; że będziemy bronić prawa do wychowywania dzieci, trzynastej emerytury i niższego wieku emerytalnego. Prezes PiS jasno powiedział, że nie zgadzamy się na nielegalną imigrację; że towary kupowane w UE muszą być tej samej jakości, a tożsamość chrześcijańska musi być szanowana. Co słyszymy ze strony Koalicji Europejskiej? PiS jest zły, brzydki, a Polska jest marginalizowana. Kreują rzeczywistość alternatywną i nie ma w tym żadnej propozycji. Opozycja rano jest za 500 Plus, w południe jest przeciwko, a wieczorem zastanawiają się, czy tego programu nie rozszerzyć. Są schizofrenikami politycznymi. Skupiają wokół siebie ludzi, którzy są w różnych frakcjach, głosują przeciwko sobie w PE, a po wyborach się rozpierzchną. Jest to pewnego rodzaju schizofrenia polityczna.

Jakiego zatem spodziewa się pan Parlamentu Europejskiego po wyborach 26 maja?

Zmieniają się poglądy polityczne narodów europejskich. Unia Europejska dwóch prędkości, protekcjonizm, buta i szaleństwo nielegalnej imigracji sprawiły, że narody zwracają się ku siłom konserwatywnym. My jesteśmy posłani, aby reprezentować tych, którzy są oburzeni na takie traktowanie. Francja i płonący Paryż są tego przykładem. Podobnie jak gwałty i zabójstwa dokonane przez nielegalnych imigrantów w Niemczech. Narody europejskie mają już tego dość. Dojdzie do radykalnej zmiany. Sądzę, że zmieni się też Komisja Europejska. Nie wiadomo, jak będą wyglądały poszczególne frakcje w PE. Mówi się o tym, że Viktor Orban odejdzie.

Ale mówi się też o tym, że być może Prawo i Sprawiedliwość dołączy do Europejskiej Partii Ludowej.

Wszystko będzie zależeć od kształtu poszczególnych frakcji i reprezentacji w PE. Pewne jest, że te partie, które są w Koalicji Europejskiej nie będą w jednej frakcji. Będą ze sobą konkurować i przeciwko sobie głosować. Jestem absolutnie przekonany, że konserwatywne siły będą absolutną większością i wtedy zmieni się nie tylko PE, KE, ale i całej UE. Miliardy euro były wydawane na różne projekty lewicowe. Wspierano różnego rodzaju organizacje pozarządowe, które często były w rękach Sorosa, a które wspierały projekty ideologiczne. Myślę, że nie będą już teraz miały tego strumienia pieniędzy. Trzeba będzie wspierać tradycyjną rodzinę i to, co faktycznie jest wartością.

Kiedy rozmawiam w różnych debatach międzynarodowych i gdy pytam, co jest wartością dla sił liberalnych, lewicowych, to słyszę o równości płci, prawach kobiet, czy prawach reprodukcyjnych. Na pewno zmieni się retoryka. Ta nowomowa europejska doprowadziła do wypaczenia znaczeń i trzeba powrócić do słów i języka, który oddaje prawdziwość rzeczy. Mamy do czynienia z ukrytym promowaniem lewicowych ideologii.

W jakim kierunku zatem powinna zmierzać UE? Czy jej reforma jest w ogóle możliwa? Zwłaszcza, gdy zobaczymy, jak głęboko zakorzeniony jest lewicowy światopogląd.

Ci politycy, którzy są tak głęboko zanurzeni w tej świadomości po prostu znikną. Nie będzie trzeba zmieniać ich mentalności, bo ich po prostu nie będzie. Kierunek powinien zostać wyznaczony po obserwacji tego, co się dzieje na świecie. Jeśli zobaczymy, do czego doprowadziły siły lewicowe na świecie, jak chociażby w Szwecji, we Francji, czy w Niemczech, to odpowiedź jest bardzo jasna. Jeśli promuje się eutanazję, to mamy do czynienia z bezpośrednim unicestwieniem społeczeństw. Proces oswajania społeczeństwa w Polsce już się zaczął. O tym mówił już Paweł Rabiej, który swego czasu się wygadał. W USA pojawił się wykład na Uniwersytecie w Kalifornii, który mówił o tym, że pedofilia jest orientacją seksualną. Przekraczane są granice i trzeba się temu przyglądać, a następnie zatrzymać procesy, które prowadzą do autodestrukcji.

Różnica między nami a siłami lewicowymi jest taka, że my mamy idee, tożsamość. W naszym obozie niektórzy odwołują się do tradycji piłsudczykowskiej, niektórzy do myśli Romana Dmowskiego, mamy Jana Pawła II...

A wszyscy możecie się odwołać do Boga.

Dokładnie. Różnicą między nami, a lewicą jest to, że oprócz autorytetów i spuścizny ojców założycieli mamy coś więcej, niż linię polityczną. Mamy wiarę. Lewicowe siły zamieniły te pustkę, która występuje, gdy nie ma Boga, w fałszywe postrzeganie pomocy drugiemu człowiekowi. Mam na myśli nielegalną imigrację. Stworzyli z tego religię, aby poczuć się emocjonalnie lepiej, by pokazać, że są dobrymi ludźmi. To jest sekciarskie i trzeba rozmawiać o tym, czym jest chrześcijańska Europa, kultura, czym jest prawo i myśl chrześcijańska.

Mamy zestawione dwa różne światy: świat osiągnięć wielu pokoleń i nowomowę, która mówi wyłącznie o równości. Lewica odwołuje się do teraźniejszości. To hedonizm polityczny, który skupia się na tym, co teraz. To bardzo płytkie i powierzchowne. To dwa światy, których nie da się porównać.

Za dwa tygodnie odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Czego się pan spodziewa w tej końcowej fazie kampanii wyborczej? Koalicja Europejska jest przecież tuż za Prawem i Sprawiedliwością.

Myślę, że wybory zakończą się tak, jak w przypadku wyborów prezydenckich i Bronisława Komorowskiego. Nigdy nie opieraliśmy naszej pracy na sondażach. Od samego początku mówiliśmy o tym, że mamy swój program i prezentowaliśmy go bez względu na badania. Trend jest oczywiście bardzo ważny. Te wybory są dla nas niezwykle trudne, ale świadomość tego, jak są ważne, jest teraz większa w społeczeństwie. To, czego doświadczyliśmy od Timmermansa, Tuska zmobilizowała ludzi, aby pokazać, że UE to my. Jesteśmy równoprawnym partnerem i członkiem. Wygramy te wybory i to nie tylko w Polsce. Siły konserwatywne w Europie mają najlepsze wyniki w historii.

Biorąc pod uwagę piątkową publikację jednego z tabloidów o rodzinie premiera Mateusza Morawieckiego, można spodziewać się najgorszych obrzydliwości. Wierzę w to, że wygramy, że zdobędę mandat i będę mógł ciężko pracować w PE.

Czytaj też:
Ziemkiewicz: Jażdżewskiemu odbiło. Tusk jest naciskany przez swoich przyjaciół z UE
Czytaj też:
Dr hab. Zaleśny o przemówieniu Tuska: Z dużej chmury mały deszcz. Tusk uchyla sobie furtki

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także