Politycy Platformy Obywatelskiej przy okazji rozmów z Polskim Stronnictwem Ludowym, kusząc PSL, określili PO jako formację konserwatywno-liberalną. Jednocześnie działacze partii odcinają się w wielu przypadkach od Sojuszu Lewicy Demokratycznej…
Dr Zbigniew Girzyński: W czasach, gdy trzon Platformy Obywatelskiej tworzyli tacy ludzie jak śp. Maciej Płażyński, Jan Rokita, można było o PO mówić jako o ugrupowaniu konserwatywno-liberalnym. Potem jednak w polityce partii nastąpił zwrot i marsz w kierunku lewicowym. Dziś PO jest ugrupowaniem stricte lewicowym, czemu dała ostatnio wyraz bardzo mocno wspierając ruch LGBT. Żadne deklaracje tego nie zmienią.
Deklaracje deklaracjami. Jednak to PSL nie SLD jest nazywane przez polityków PO koalicjantem pierwszego wyboru, a część działaczy buntuje się przeciwko startowi z Sojuszem. Dlaczego skoro są lewicą, z lewicą im nie po drodze?
Sojusz Lewicy Demokratycznej ktoś słusznie określił jako taką hubę, która pasożytuje na dorodnym drzewie. Bo niezależnie od mojego – bardzo krytycznego stosunku do Platformy – jest ona ugrupowaniem znaczącym i liczącym się. Oczywiście poparcie ma sporo mniejsze od Prawa i Sprawiedliwości ale jest siłą numer dwa, jako jedyna partia może nawiązać walkę z PiS, i ma bardzo małe, ale jednak ma, szansę na pokonanie PiS. SLD startując samodzielnie nie ma szans nie tylko na wygraną, ale nawet na wejście do Sejmu. Startując wspólnie z PO zabierze miejsca w Sejmie politykom Platformy.
No, chyba, że wspólna lista znacząco zwiększy stan posiadania w parlamencie?
Nawet jeśli. Przypomnę, że PO z Nowoczesną wspólnie mają 150 posłów. Niech będzie tak, że w przyszłym parlamencie do Sejmu dostanie się ich 160 i 170. To przecież będą to posłowie i PO, i Nowoczesnej, i SLD, i ktoś od Barbary Nowackiej, i być może jacyś działacze lokalni, czy celebryci. Siłą rzeczy odbywać się to będzie kosztem obecnych parlamentarzystów. Najlepszym przykładem jest mój okręg, czyli Toruń. Tam PO z Nowoczesną mają pięciu posłów. Zakładam, że w kolejnych wyborach utrzymają swój stan posiadania. Ale przecież w przypadku koalicji z SLD ze wspólnej listy wystartuje Jerzy Wenderlich, który najpewniej dostanie się do Sejmu. Kosztem kogoś z PO. Dlatego wcale mnie nie dziwi, że działacze PO nie palą się zbytnio do koalicji z SLD.
Tak, ale osłabienie PO nastąpi w przypadku klęski opozycji. Jeśli opozycja wystartuje razem i wygra, to zarówno PO, jak i partie będące z nią w sojuszu zwiększą swój stan posiadania?
Po pierwsze nie wierzę w to, że taka lista powstanie. Po drugie, nawet gdyby powstała, to nie wygra w wyborach z Prawem i Sprawiedliwością. Uważam tak na podstawie wyborów do Parlamentu Europejskiego, gdzie będąca właśnie wspólną listą opozycji Koalicja Europejska poniosła klęskę. Poniosła nie dlatego, że uzyskała slaby wynik – rezultat ten był przyzwoity. Ale start zjednoczonej opozycji tak zmobilizował elektorat prawej strony, że zaowocowało to rekordowym poparciem dla Prawa i Sprawiedliwości. Teraz byłoby podobnie. Choć moim zdaniem ostatecznie pójdą trzy listy opozycyjne.
Czyli?
Lewica, druga lista – PO z Nowoczesną i trzecia lista – wokół PSL. W moim odczuciu SLD praktycznie nie ma szans na wejście do Sejmu, PSL też raczej nie wejdzie, choć tu pewności nie ma – wielokrotnie wydawało się, że Ludowcy progu nie przekroczą i ostatecznie przekraczali próg. Tym razem jednak PSL ma problem z nadszarpniętą wiarygodnością po wspólnym starcie z listy Koalicji Europejskiej.
Jeśli jednak SLD i PSL przekroczyłyby próg, a PO dostała dobry wynik, może ziścić się scenariusz, w którym PiS wygrywa wybory, ale nie rządzi, bo pozostali tworzą mniejszość blokującą?
Nie wierzę w ten scenariusz. W wyborach 2015 roku aż cztery ugrupowania oprócz PiS przekroczyły próg wyborczy. PO, Nowoczesna, PSL i Kukiz’15. Nie przeszkodziło to w uzyskaniu przez PiS samodzielnej większości.
Czytaj też:
Kierwiński gorzko o PSL: Nie myśli w kategoriach pokonania PiS, ale zabezpieczenia własnego interesu
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.