Film z udziałem redaktora naczelnego tygodnika „DoRzeczy” Pawła Lisickiego został zablokowany przez platformę YouTube. Za krytykę LGBT.
Dr Tymoteusz Zych: Niewątpliwie zablokowanie tego programu stanowi naruszenie standardów polskiego prawa. Dlatego zdecydowaliśmy się na wystąpienie o usunięcie skutków naruszenia prawa przez Google, który jest właścicielem właścicielem platformy YouTube.
Na czym polega to naruszenie standardów polskiego prawa?
Mamy dwa usunięte filmy. Do tego zablokowanie możliwości dodawania materiałów do października. Nie ma sprecyzowanego powodu tej blokady. Jest jedynie ogólne stwierdzenie o nawoływaniu do przemocy i nienawiści, ale pojawia się tylko pewna lista cech, a więc szerzenie nienawiści m. in. z uwagi na wiek, status społeczny, orientację seksualną, tożsamość płciową, przynależność etniczną, status weterana itd. To dość szeroka lista, nie jest wskazane, która z tych cech była powodem zablokowania materiału. Możemy się jedynie domyślać, że chodzi o te kwestie związane z orientacją seksualną i tożsamością płciową. Google odmawia ujawnienia, o który konkretnie powód chodzi. Ale powodem wskazującym na szerzenie nienawiści mogło być nawet pojedyncze zdanie.
Co to oznacza?
Po pierwsze nie jest to nic innego jak cenzura prewencyjna. W tym wypadku zablokowanie dostępu do treści. Przypomnijmy, że jeden z filmów opisuje nauczanie Kościoła katolickiego dotyczące problematyki homoseksualizmu oraz wobec ideologii LGBT. Pozostaje więc pytanie, czy w takim razie według Google nie wolno w ogóle prezentować tego nauczania? Nie wiemy, czy przy blokowaniu filmów chodziło o ich tytuły, o ich treści. Nie ulega dla mnie jednak wątpliwości, że samo zablokowanie filmów jest naruszeniem dóbr osobistych zarówno redaktora Pawła Lisickiego, jak i prowadzącego program redaktora Miśko, jak i samej firmy będącej właścicielem portalu WSensie.pl. Naruszone dobra osobiste to dobre imię, renoma – w przypadku przedsiębiorstwa, jak również możliwość prezentowania własnych poglądów.
Jakie zostaną podjęte kroki?
Występujemy z pismem przedprocesowym wobec koncernu Google, będącego właścicielem platformy internetowej YouTube. Żądamy cofnięcia decyzji o zablokowaniu filmików oraz przeprosin. Jest jeszcze jeden aspekt, o którym warto wspomnieć.
Jaki?
Dla redaktora Lisickiego, to naruszenie dóbr osobistych. Jednak dla wszystkich uczestników debaty publicznej to kwestia istotna w kontekście wolności słowa, jakości debaty publicznej. Szczególny problem zablokowanie treści stanowi bowiem dla portalu WSensie.pl, który został zablokowany przez globalnego monopolistę.
Czytaj też:
Cenzury ciąg dalszy? Program Lisickiego o LGBT usunięty z YouTube
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.