Dyktator, autorytarysta – podobnych określeń wobec Jarosława Kaczyńskiego i jego politycznej aktywności przeciwnicy lidera partii z Nowogrodzkiej używają nader często. Niespełna pół roku temu posłanka Nowoczesnej, kandydująca do Parlamentu Europejskiego z list Koalicji Europejskiej Kornelia Wróblewska, podczas spotkania z wyborcami porównywała Kaczyńskiego do Adolfa Hitlera. Współpracownicy lidera PiS twierdzą, że jego samego takie określenia bardziej bawią, niż złoszczą. Jakiś czas temu podczas jednej z konwencji partii Kaczyński wyszedł na mównicę i rozbawiony rzucił do wiwatujących sympatyków jego partii: „Myślicie, że kogo tu widzicie? Kaczyńskiego? Nie, Hitlera”. – Prezes uważa takie porównania z jednej strony za bezdennie głupie, z drugiej za dowód na słabość politycznych oponentów – mówi nam jeden z członków prezydium Komitetu Politycznego PiS.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.