"DGP" informuje, że w dokumentach z odtajnionego zbioru zastrzeżonego IPN można znaleźć dokładne dane osobowe byłych oficerów Centralnej Agencji Wywiadowczej USA – nazwiska, zdjęcia, ksera ich dokumentów.
Według gazety w dokumentach znajdują się również szczegóły współpracy polsko-amerykańskiej na terenie byłego ZSRR i działań amerykańskich na Bliskim Wschodzie.
Dziennik pisze, że informacja o publikacji dotarła do USA i – jak twierdzą rozmówcy "DGP" – nie wzbudziła tam entuzjazmu. Cytowane przez gazetę źródło przekazało, że "złamano prostą zasadę: informacji wywiadowczych, o ile nie są związane z działalnością przestępczą, nigdy się oficjalnie nie ujawnia".
"DGP" przytacza też opinię gen. Henryka Jasika, ostatniego szefa Departamentu I MSW, który w PRL zajmował się wywiadem. – IPN nie zamazał nazwisk i detali. To szkoda dla relacji między służbami – uważa generał.
Sprawę publikacji skomentował Cezary Gmyz, dziennikarz "Do Rzeczy" i korespondent TVP w Niemczech, który zna specyfikę działania służb specjalnych. Doniesienia o ujawnieniu agentów CIA Gmyz nazwał "stekiem bzdur".
"Wielu z nich dawno się ujawniło samych, choćby w filmach dokumentalnych o Kuklińskim. Pierwsze dane agentów m.in. CIA i BND czytałem w dokumentach za czasów prezesury Kieresa" – pisze Gmyz na Twitterze.
Leon Kieres był prezesem Instytutu Pamięci Narodowej w latach 2000–2005.