Sszczęśliwy traf nie zdarza się dwa razy. W 2015 r. PiS stał się wielkim wygranym sytuacji, w której lewica podzieliła się na dwa bloki i w rezultacie ani SLD, ani Razem nie weszło do Sejmu. Jeszcze w czerwcu tego roku, gdyby Grzegorz Schetyna kiwnął ręką – SLD pod wodzą Włodzimierza Czarzastego karnie wszedłby do Sejmu w bloku Koalicji Obywatelskiej, a Wiosna i Razem mogłyby nie dostać się do nowego parlamentu. Tak się jednak nie stało. Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego ma obecnie spory problem z blokiem lewicy. Jest to kłopot, który w dużym stopniu wysadził w powietrze taktykę PiS stosowaną od 2005 r. To wtedy przy okazji kampanii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego na polską scenę polityczną został wprowadzony podział solidaryzm kontra liberalizm. Ten podział był dla PiS niezwykle korzystny, gdyż trafnie diagnozował zjawisko zmęczenia społecznego dogmatami Leszka Balcerowicza.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.