Maciej Pieczyński: Jan Rokita stwierdził niedawno, że niewiele już zostało z dobrej zmiany. Według tej diagnozy PiS zrobił już wszystko, co zamierzał, dlatego teraz przyszedł czas na politykę „ciepłej wody w kranie”. Cytował pan tę wypowiedź w swoim komentarzu w ramach „Przeglądu trzytygodniowego”. Zgadza się pan z opinią Rokity?
Józef Orzeł: Absolutnie nie. Cytowanie kogoś nie oznacza, że się z tym kimś zgadzam. Warto jednak przyjrzeć się tej diagnozie. Rzeczywiście, nastąpił pewien zastój w polityce PiS. Dobra zmiana nie rozwija się tak dynamicznie jak poprzednio. Powoli kończą się finansowe możliwości polityki społecznej. PiS oddał już ludziom to, co Platforma im zabrała. Programy społeczne były pierwszym krokiem na drodze budowy państwa dobrobytu. Dzięki nim udało się poszerzyć klasę średnią. Teraz jednak czas na obronę wartości.
Nie można Morawieckiego porównywać z Tuskiem, jak chce część opozycji?
Dziwię się temu pytaniu – absolutnie nie można ich porównywać. To nie oznacza jednak, że problemu nie ma. Perspektywa pójścia drogą polityki biernej, zachowawczej, może być dla części obozu władzy kusząca. Dlatego trzeba nieustannie przestrzegać jego przedstawicieli, by tej pokusie nie ulegali...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.