Podczas dzisiejszej konferencji prasowej dziennikarka "Wyborczej" zaczęła przepytywać polityków PiS w sprawie zmian w sądownictwie. Kiedy jednak ci zaczynali dopowiadać, Dobrosz-Oracz odwracała mikrofon i zaczynała komentować omawiany temat. Robiła to na tyle żywiołowo, że Patryk Jaki w pewnym momencie wprost powiedział "proszę do mnie nie krzyczeć".
Podczas dalszej części rozmowy dziennikarka zapytała wiceministra Kaletę, dlaczego na liście sędziów mianowanych przez Radę Państwa PRL nie ma Julii Przyłębskiej. Gdy polityk zaczął odpowiadać, Dobrosz-Oracz przerwała mu i zasugerowała, że PiS chroni prezes TK, gdyż jest ona "koleżanką prezesa Kaczyńskiego". Wiceminister zaczął ponownie tłumaczyć, ale wtedy dziennikarka ponownie zaczęła swój monolog.
– Po raz piąty w trakcie tej konferencji pani mi przerywa w trakcie wypowiedzi – stwierdził Kaleta, następnie zarzucił dziennikarce, że manipuluje jego wypowiedziami, powołując się słowa, których nigdy nie wypowiedział.
W artykule opublikowanym na swojej stronie "Wyborcza" stwierdziła, że pytania Dobrosz-Oracz "rozgniewały" Kaletę. Polityk odniósł się do tych słów we wpisie na portalu społecznościowym.
"Bardzo słaba manipulacja GW. Niczym nie byłem "rozgniewany". Baa, chciałem udzielić rzetelnej informacji o sprawie, ale ciągłe przerywanie mi przed red. Dobrosz-Oracz znacząco to utrudniło. Tak się doprawia "gębę"..." – napisał wiceminister na Twitterze.
Czytaj też:
"Nie cofną się przed niczym...". Śpiewak ostro o "Wyborczej"Czytaj też:
Patryk Jaki: To jest próba zamachu na ustrój państwa