Poniedziałek: Trafiony, zatopiony
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Banalne powiedzenie w czasach zarazy wydaje się prawdziwe jak nigdy wcześniej. Gdy po powrocie z Portugalii otwieramy z żoną furtkę do podwarszawskiego domu, nasze uradowane psy natychmiast podbiegają. I chociaż ogony z radości prawie im się pourywają, to na pyszczkach rysuje się ogromne zdziwienie. Ludzi w maseczkach i w jednorazowych rękawiczkach zapewne jeszcze nigdy nie widziały, choć do czasu, gdy trafiły do nas ze schroniska, przeszły już naprawdę bardzo dużo. Na głaskanie muszą zaczekać. Najpierw trzeba w bezpieczny sposób pozbyć się potencjalnie groźnych rękawiczek, dokładnie umyć ręce, a dopiero potem wziąć się do drapania dwóch wytęsknionych psiaków i... piątki udających obrażone kotów.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.