20-stronicowy projekt opisuje wiele różnych obszarów polskiej rzeczywistości – od funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego, poprzez wolność zgromadzeń do statusu prokuratora generalnego. Poruszono także temat tzw. aborcji. Wg raportu, jest to prawo kobiet, które w Polsce jest ograniczane. Raport zawiera apel, aby PE wezwał polski rząd, by ten zaczął przestrzegać wszystkich zapisów dotyczących praworządności i praw podstawowych, które znajdują się w traktatach i innych międzynarodowych dokumentach.
Europoseł PiS podkreślił, że na razie nic istotnego nie dzieje się w sprawie raportu dot. praworządności, zaś sam dokument nie ma nawet charakteru legislacyjnego. – Procedury, o których mówią osoby zajmujące się nim, niczego nie umożliwiają. Po prostu powstaje kolejny nieefektywny potok słów sprzecznych z rzeczywistością. Komisja LIBE, jak i PE, mogą zająć swoje stanowisko w danej sprawie, ale nie muszą, a jeśli to uczynią, to po prostu powstanie kilka więcej, nie powodujących czegokolwiek, zadrukowanych kartek papieru – wskazuje.
Karski ocenił, że zawartość raportu to "groch z kapustą, pomieszanie z poplątaniem". – Kilka stereotypowych bluzgów w stronę Polski. Taka nowa, świecka tradycja. Jak wiemy, nie będzie sankcji wobec Polski, nie będzie nawet uznania przez Radę UE, że istnieje potencjalna możliwość naruszenia przez nasze państwo unijnych zasad. PE bezzasadnie mówi, że Polska narusza zasady praworządności, a sam łamie swój regulamin, który w takim przypadku, jak ten, nie pozwala wykraczać poza materię, którą zajmuje się Rada UE. Jak widać, rządy prawa w tej unijnej instytucji jakoś się nie przyjęły. Europosłowie Platformy Obywatelskiej cieszą się, że znowu udało się im podpuścić innych na swoje państwo. Myślę, że czas już przestać zwracać uwagę na te nowe, jałowe, świeckie obrzędy - podsumował.
Czytaj też:
Jest wstępny projekt rezolucji PE przeciwko Polsce. Wiemy, co zawiera
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.