Pierwsze hasła „Niech rynek ureguluje w całości także świat mediów” pojawiły się na początku lat 90. Gdańscy liberałowie wierzyli wówczas, że trzeba sprywatyzować, co tylko się da. A kapitał rzekomo miał nie mieć narodowości. Dlatego nie widzieli żadnego problemu w wykupywaniu polskich mediów lokalnych przez niemieckie firmy. Jeśli ktoś postawił wówczas tamę szybkiej prywatyzacji, był to Lech Wałęsa, który chciał mediów publicznych dla siebie. Wywołało to w 1993 r. dość zaskakującą kontrę. Politycy od lewa do prawa poparli prezesurę TVP dla Wiesława Walendziaka, umiarkowanego konserwatysty, który był gwarancją, że najsłynniejszy elektryk nie położy ręki na gmachu przy Woronicza.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl