– Kwestia natury formalnej, kwestionowanie ważności wyborów, raczej rozpocznie się po nich. Z całą pewnością część środowisk opozycyjnych będzie niezadowolona z tego, co się stało. Walka o hegemonię czy przetrwanie w opozycji niejednokrotnie polegała na eskalowaniu nastrojów niechętnych rządzącym, by dotrzeć do jak najliczniejszej grupy przeciwników tego rządu – mówi politolog w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Zdaniem prof. Chwedoruka, wybory 28 czerwca to termin korzystny dla kandydatów dwóch największych obozów: – Obecna głowa państwa, dlatego że wciąż może liczyć na pamięć o stanowczej reakcji na początkach pandemii ze strony obozu rządzącego. Zostały one wysoko ocenione nie tylko przez wyborców PiS-u. Paradoksalnie jednak, podobny interes w szybkim terminie wyborów ma kandydat PO, ponieważ na jego rzecz przemawia efekt nowości wśród kandydatów opozycyjnych, dość szybkie zepchnięcie zupełnie w cień Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Takie efekty nowości często wygasają po tym, gdy wyborcy zaczynają się przyglądać i bardziej detalicznie analizować poszczególnych polityków.
Ekspert odniósł się także do tego, czy Szymon Hołownia lub Władysław Kosinia-Kamysz mają jeszcze szansę wyprzedziś Trzaskowskiego i trafić do drugiej tury. – Mógłbym sobie wyobrazić coś takiego w dłuższym horyzoncie czasowym i w sytuacji, gdyby ci kandydaci mieli odpowiednie zasoby organizacyjne i finansowe, żeby móc podjąć rywalizację, zainteresować media i opinię publiczną swoim stanowiskiem. W chwili obecnej zdaje mi się to być zupełnie niemożliwie – ocenia Rafał Chwedoruk.
Czytaj też:
Grodzki o wystąpieniu Witek: Jak propaganda PRLCzytaj też:
Szef sztabu Hołowni: Towarzysze z PiS sobie przypomnieli