Do słów prezesa PiS w emocjonalnym wpisie odniósł się Mateusz Damięcki. Aktor bardzo personalnie potraktował słowa Jarosława Kaczyńskiego.
"#Terazalbonigdy. Już bardziej chyba nie można okazać pogardy wobec człowieka, na rzecz którego powinien pracować zarówno rząd, jak i parlament. Wobec obywatela, Polaka, wyborcy. Wobec mnie. Panie Kaczyński, nie zna mnie pan, a mówi o mnie takie słowa? To przecież pan dla mnie jest, a nie ja dla pana, to przecież ja pana ze swoich podatków opłacam. Proszę się ze mną spotkać i powiedzieć mi w prosto w twarz to wszystko co pan wczoraj mówił w sejmie, budynku, do którego chodziłem jako dziecko, a przewodniczka wycieczki przekonywała mnie, że to jest miejsce symbolizujące naszą wolność, demokrację, poszanowanie obywateli, symbol zwycięstwa nad autorytarnym reżimem – pisze Mateusz Damięcki.
W dalszej części wypowiedzi Damięcki oskarża Kaczyńskiego, iż ten "tknął Frania", jego syna.
"Sejm nadal jest wielkim symbolem najwyższych wartości dla mnie jako obywatela. Swoim zachowaniem udowodnił pan, że nie pasuje pan do tego miejsca. Domagam się przeprosin. Proszę napisać do mnie na priv. Daję panu 24 godziny. Jeśli nie przeprosi pan mojej żony, moich rodziców, mnie i moich wszystkich krewnych i krewnych mojej żony, jeżeli nie przeprosi pan Frania, mojego syna - obiecuję panu, że nie spocznę w dążeniu do usunięcia pana z życia politycznego mojego kraju. Popełnił pan wiele błędów. Ale ten jest jest niewybaczalny. Okazał pan pogardę wobec mojego dziecka. Tknął pan Frania. I będzie to pana bardzo, bardzo drogo kosztowało. 24 godziny. Odliczanie rozpoczęte. Mateusz Damięcki" – czytamy we wpisie na Facebooku.
facebookCzytaj też:
"Mamy tego dość". Budka żąda przeprosin od KaczyńskiegoCzytaj też:
"Chamska hołota". Grodzki skomentował słowa KaczyńskiegoCzytaj też:
"Polecam Słownik Języka Polskiego". Horała o słowach Kaczyńskiego